Białoruś to dość ciekawy kraj. Niby nasz sąsiad, a wydaje się być tak daleko. Propaganda przedstawia ten kraj jako dyktaturę, zamordyzm i biedę, a w rzeczywistości w wielu względach jest tam dobrze i jest to normalny, cywilizowany kraj.
Białoruś na tyle mnie ciekawiła, że odwiedziłem ten kraj dwukrotnie korzystając ze stref bezwizowych. Były to moje pierwsze wypady na wschód. Za pierwszym razem poleciałem samolotem do Mińska Białoruskiego, za drugim razem pojechałem pociągiem do Brześcia nad Bugiem. Oczywiście nie wierzyłem w żaden sposób zachodniej propagandzie, a chciałem na własne oczy przynajmniej pobieżnie zobaczyć jak wygląda ten kraj.
Białoruś pokazuje, że jest możliwe zachowanie spuścizny Związku Radzieckiego, istnienie silnego sektora państwowego i zapewnienie wszystkim chętnym pracy. Mimo że zachodnia propaganda nieustannie zwiastuje nadchodzącą tragedię, to jednak nic takiego nie następuje, kraj ten działa normalnie i rozwija się.
Białoruś zachowała państwowy przemysł. W dalszym ciągu istnieją i działają tam państwowe przedsiębiorstwa produkcyjne, handlowe czy usługowe. Działają też kołchozy, czyli rolnicze spółdzielnie produkcyjne. Państwowe są nawet hotele czy piekarnie. Sektor państwowy wytwarza na Białorusi ok. 80% produktu krajowego brutto.
Jednym z zachowanych przedsiębiorstw państwowych jest Mińska Fabryka Traktorów im. Włodzimierza Iljicza Lenina (MTZ). Zatrudnia na stałe 17 tys. pracowników. Zaspokaja w pełni nie tylko rynek krajowy, ale i eksportuje. Co dziesiąty ciągnik na świecie pochodzi z MTZ, firma jest obecna w 130 krajach. Jeszcze kilka lat temu, a może i w dalszym ciągu, nawet na zapleczu polskiego Sejmu pracował ciągnik Belarus – polscy politycy tak ujadają na Białoruś, a sami kupili stamtąd ciągnik. Tymczasem nasz Ursus to ruina, pozostał tylko znak towarowy wykorzystywany przez montownię. I zastępca dyrektor MTZ, Aleksander Cwirko jednoznacznie stwierdził, że dla nich w MTZ jest niepojęte, jak można było doprowadzić w Polsce do upadku Ursusa, tak potężnej światowej marki. Przy okazji warto dodać, że dyr. Cwirko w MTZ nie zarabia nawet dwa razy tyle, co średnia w MTZ.
Inną firmą jest Białoruska Fabryka Samochodów (BiełAZ), jeden z największych na świecie wytwórców pojazdów ciężkich i bardzo ciężkich, znany głownie z wytwarzania dużych wozideł wykorzystywanych np. w kopalniach odkrywkowych. Wytwarza największą wywrotkę na świecie o ładowności 450 t. W 2018 roku fabryka wytworzyła rekordową liczbę 802 ciężkich wywrotek. Jak widać, można zachować własne marki i zakłady, wystarczy tylko odpowiednia polityka.
Poziom bezrobocia na Białorusi wynosi ok. 1% i jest to poziom zrównany z tzw. bezrobociem naturalnym, co oznacza że każdy chętny ma pracę. Jeszcze lepiej jest w Mińsku Białoruskim, gdzie pracowników brakuje. Według danych z 2013 roku, w Mińsku Białoruskim było 25 tys. wolnych miejsc pracy, bezrobotnych było 1550. Te 1550 osób musiało udowadniać, że żadne z tych 25 tys. miejsc pracy im nie pasuje.
Białoruś zachowała także wiele świadczeń socjalnych. Wiek emerytalny do końca 2016 roku wynosił 55 lat dla kobiet i 60 dla mężczyzn. Niestety od 2017 roku jest on podnoszony, docelowo ma wynieść 58 dla kobiet i 63 dla mężczyzn, ale i tak jak się to ma do naszego wieku emerytalnego, który liberałowie podnieśli do 67 lat dla kobiet i mężczyzn czy chociażby obecnego 60 dla kobiet i 65 dla mężczyzn.
Dobrze rozwinięte jest budownictwo mieszkaniowe. Wciąż powstają tam bloki z wielkiej płyty. W latach 2005-2014 na 10 tys. mieszkańców zbudowano 650 mieszkań, dla porównania w Polsce w tym samym czasie 363 mieszkania. Istnieje system wsparcia w uzyskaniu mieszkania, polegający na spłacie przez państwo części kredytu w zależności od liczby dzieci. Przy czwórce dzieci kredyt umarzany jest w całości. Bloki mieszkalne nie są doprawiane pastelozą i styropianizacją.
Do zalet Białorusi należy zachowanie tradycji Związku Radzieckiego. Pomniki Włodzimierza Iljicza Lenina w dalszym ciągu są obecne, podobnie jak inne symbole z okresu Związku Radzieckiego. Także nasz wielki rodak, Feliks Edmundowicz Dzierżyński jest tam należycie upamiętniany. W przeciwieństwie do Rosji, Dzień Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej 7 listopada w dalszym ciągu jest świętem i dniem wolnym od pracy, służby specjalne nazywają się KGB i jest milicja zamiast policji. Chociaż z drugiej strony, Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy 1 trawnia już nie jest należycie obchodzony, nie ma państwowych obchodów, nieporównywalnie bardziej obchodzony jest Dzień Zwycięstwa 9 trawnia.
Białoruś to też kraj bardzo czysty. Wszystkie miejsca są posprzątane, trudno znaleźć jakiegoś leżącego śmiecia. Ekipy zamiatające ulice w mieście można znaleźć o każdej porze, nocą zaś można zauważyć jak poszczególne ekipy sprzątają miasto całościowo. Nie odbywa się to punktowo, ekipa nie poprzestaje na uprzątnięciu poszczególnego miejsca, a przemieszcza się pieszo po całym obszarze przewidzianym dla niej. Warszawa pod względem czystości to bantustan w porównaniu do Mińska Białoruskiego.
Jedzenie na Białorusi jest bardzo dobre. W zwykłym sklepie na dworcu czy barze są dostępne wszystkie podstawowe produkty spożywcze czy jakieś pożywne i zdrowe posiłki, bez problemu można zjeść coś normalnego a nie zapychacze. Wszystko jest nieprzesiąknięte chemią. Niestety, produkty spożywcze są też dość drogie, są w porównywalnych cenach do polskich, czyli dla Białorusinów są w cenach wysokich.
Służby mundurowe działają sprawnie i profesjonalnie. Milicja jest dobrze widoczna, ogólnie jest bezpiecznie. Na przejściach dla pieszych czułem się bezpieczniej niż w Polsce, mimo że główne ulice w Mińsku Białoruskim mają po 6-8 pasów.
Sprawnie działają przewozy. Pociągi wciąż stanowią kręgosłup komunikacyjny i przewozi się nimi 74% towarów (dla porównania, w Polsce tylko 18%). Pociągi są stale unowocześniane, linie są w dobrym stanie, dworce pięknie zadbane. Białoruś pokazuje także, wbrew zwolennikom Unii Europejskiej, że można mieć drogi w dobrym stanie nie dostając na nie ani grosza dotacji z Unii Europejskiej.
Nie widać też ubóstwa. Nigdzie nie ma osób żebrzących, grzebiących w śmietnikach, śpiących na dworcach.
Białorusini jako naród są bardzo pomocni i życzliwi. Jako Polak nie czułem się w ogóle wyobcowany, mimo że nie znam języka rosyjskiego i trudno było mi nawet czytać różne napisy w cyrylicy. Białorusini sami nawiązują rozmowę z przybyszami z Polski w różnych sytuacjach.
Dla lepszego porozumiewania się tamże trzeba znać język rosyjski. W języku angielskim raz że nie wypada porozumiewać się z innymi narodami słowiańskimi, a dwa że i tak w niewielu miejscach jest możliwość porozumiewania się w tym języku. Już większa szansa że zostaniemy zrozumiani w języku polskim albo że nawet trafimy na kogoś znającego ten język. Niemniej nawet na zachodniej Białorusi, gdzie jest więcej Polaków, bez znajomości języka rosyjskiego jest ciężko. Białoruś jest krajem dwujęzycznym, oprócz języka białoruskiego słusznie drugim językiem urzędowym jest język rosyjski, który jest nawet bardziej popularny od języka białoruskiego. Powstaje przez to specyficzna sytuacja: napisy i nazwy są w języku białoruskim, ale powszechnie używany jest język rosyjski, także w telewizji, prasie czy przez przywódcę państwa.
Ogólnie widać, że Białoruś ma dobrego gospodarza, jakim jest Aleksander Grzegorzewicz Łukasznko. Doszedł on do władzy na fali niezadowolenia społecznego wywołanego przekształceniami ustrojowych, po czym zdołał je wycofać. Cały czas cieszy się autorytetem i dużym poparciem społecznym. Jest on zdolnym i mądrym przywódcą, choć oczywiście nie bez wad. Trochę przesadza np. ze swoim synem, na uroczystości ubierając go w mundur z oznakami ojca, czyli naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych RB.
Aleksander Grzegorzewicz Łukaszenko wcale nie ma łatwych relacji z Rosją. Chciałby się bardziej otworzyć na zachód, ale związki z Rosją mu na to częściowo nie pozwalają. Widać to było kiedy Białoruś wprowadziła strefy bezwizowe dla obcokrajowców, na co Rosja odpowiedziała zwiększoną aktywnością swoich służb granicznych na granicy białorusko-rosyjskiej. To wkurzyło Łukaszenkę, bo granica białorusko-rosyjska dotąd była w pełni otwarta, a Rosja ufała Białorusi w chronieniu ich odpowiednika Układu z Szengen.
Na Białorusi jest też kilka innych wad oprócz obowiązku wizowego. Choć Białoruś rozwija się swoim tempem i nie stoi w miejscu, to niestety widać pewne zacofanie techniczne, tak około 15 lat do tyłu względem nas. Widać to np. w kwestii przystosowania różnych miejsc do osób niepełnosprawnych, także nowych budynków. Ruch rowerów jest zabroniony na jezdniach i dopuszczony wyłącznie na chodnikach, co nie jest ani bezpieczne dla pieszych, ani korzystne dla rowerzystów.
Prywatyzacja nie została całkowicie odrzucona. Jest dopuszczona tylko w niektórych przypadkach, nie szkodzi sektorowi państwowemu i obwarowana wieloma warunkami, ale nie powinna być w ogóle dopuszczona.
Kłopotem dla Białorusi jest nadmierna urbanizacja, czyli wyludnianie się wsi na rzecz dużych miast, w tym stolicy. W Mińsku Białoruskim mieszka 1/5 wszystkich mieszkańców Białorusi. Rodzi to różne kłopoty, wsie pustoszeją, pozostają na nich emeryci podczas gdy młodzi ludzie ciągną do miast. Władze zauważają tę sprawę i podjęły ostatnio usilne działania na rzecz większego rozwoju mniejszych ośrodków.
Cofnięto także osiągnięcia w sferze religijnej, kościołom oddano budynki i przykładowo Kino „Radziecka Białoruś” w Mińsku Białoruskim stało się Kościołem „Czerwonym” św. Szymona i św. Heleny.
Póki co zachodnie kapitalistyczne wzorce ogólnie nie dotyczą Białorusi i jest tam swojsko, aczkolwiek powoli wtłaczane są zachodnie wzorce, jak np. restauracje Burger King czy Makdonalds i to w miejscach dość atrakcyjnych jak np. Burger King na dworcu kolejowym w Mińsku Białoruskim. Nie są też niczym nadzwyczajnym zapisy zachodnich marek w łacince zamiast w cyrylicy. Niestety postępuje też komercjalizacja, i tak przykładowo Brzeski Centralny Dom Towarowy po przebudowie stał się zwykłą galerią handlową. Swój sklep w Mińsku otworzyła polska firma LPP pod nazwą „Reserved”, firma która unikała opodatkowania w Polsce i która zlecała szycie w Rana Plaza w Bangladeszu, gdzie w wyniku fatalnych warunków doszło do katastrofy budowlanej z 1127 ofiarami śmiertelnymi. Taką firmę wpuścił do siebie Łukaszenko.
Niestety wjazd na Białoruś nie jest prosty. Wjazd pociągiem podobno jest łatwym sposobem, ale negatywnie mnie zaskoczyło jak to wygląda. Nie jestem zwolennikiem całkowitego zniesienia nadzoru nad granicami, jak to jest w Układzie z Szengen, ale granica polsko-białoruska to druga skrajność i nie wygląda to dobrze, mimo że białoruskie pograniczniczki są w porządku. Do normalnego i swobodnego wjazdu musimy mieć wizę. Łatwiej jest skorzystać ze stref bezwizowych, ale one posiadają ograniczenia. Są trzy strefy bezwizowe: Grodno, Brześć nad Bugiem i Mińsk Białoruski. Każda z nich jest całkowicie osobna i ma inne warunki. Do stref Grodno i Brześć nad Bugiem możemy przyjechać do 10 dni, musimy wyrobić sobie dokument bezwizowy u operatora turystycznego. Wszystkie formalności możemy załatwić przez internet w języku polskim. Możemy przemieszczać się tylko w granicach stref. Strefa Mińsk Białoruski obejmuje całą Białoruś, polega na tym że przylatujemy i wylatujemy przez Narodowy Port Lotniczy Mińsk Białoruski. Możemy tak przebywać do 30 dni. Warto wykorzystać strefy bezwizowe, by na własne oczy obejrzeć Białoruś.
Jeżeli chodzi o polską politykę międzynarodową, to jest ona nieprawidłowa szczególnie wobec Białorusi. Rząd polski nie zachowuje neutralności, jawnie wspierając opozycję i mieszając się w sprawy wewnętrzne. Przykładem jest kanał TW BiełSat, należący do Telewizji Polskiej, który jest bardzo stronniczy. Natomiast Polskie Radio dla Zagranicy stosuje nieaktualną flagę Białorusi, kojarzoną głównie z opozycją.
Normalizacja stosunków Polski z Białorusią powinna polegać, tak jak wobec innych krajów, na zniesieniu wszelkich sankcji i ograniczeń nałożonych przez Polskę i Unię Europejską na Białoruś i przyjęcia neutralnego stanowiska. Polska nie powinna się wtrącać w sprawy wewnętrzne Białorusi. Kanał TW BiełSat, skoro już istnieje, to powinien być całkowicie neutralny wobec Białorusi.
Z Białorusią mamy wiele więzi kulturowych, mentalnych, społecznych. Mamy wspólnych bohaterów jak Feliks Edmundowicz Dzierżyński, Bolesław Wojciechowicz Bierut, marsz. Konstanty Ksawerowicz Rokossowski, Adam Bernard Mikołajewicz Mickiewicz, Stanisław Czesławowicz Moniuszko czy Eliza Benedytkowna Orzeszkowa. Mamy też więzi gospodarcze, Białoruś jest rynkiem dość chłonnym i niewymagającym, choć oczywiście nie w takiej skali jak Rosja. Na Białorusi można spotkać wytwory Poznańskiej Chemicznej Spółdzielni Pracy „Unia” (Tytan) czy Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych (Bella) ze swoim przedstawicielstwem. Na półkach z żarówkami dominowały polskie żarówki Piła. Hotel Wiktoria-2 w Mińsku Białoruskim został postawiony przez Bielsko-Podlaskie Przedsiębiorstwo Budowlane, w nim kosmetyki hotelowe były z Poznania, a drzwi z Porty. Jakiś czas temu „Polkomtel”, wtedy jeszcze państwowy, planował przejąć białoruską sieć BelCel, a Powszechny Zakład Ubezpieczeń planował przejąć białoruskiego ubezpieczyciela Biełgosstrach, ale nic z tego nie wyszło. Niestety wszystkie te pozytywne więzi z Białorusią, zarówno gospodarcze jak i kulturowe, nie są należycie pielęgnowane przez niewłaściwą politykę zagraniczną Polski, którą należy zmienić.
Mam nadzieję, że Białoruś nie zboczy ze swojego dotychczasowego kursu. Nie wiadomo co będzie po zmianie przywództwa, które kiedyś przecież musi nastąpić. Czy następca Łukaszenki, choćby jego syn, będzie tak wprawnie rządził jak dotychczasowy przywódca? Zachodni imperialiści tylko czyhają na to, by zniszczyć Białoruś, tak jak zniszczyli wiele innych krajów w imię własnych brudnych interesów.
Białoruś na tyle mnie ciekawiła, że odwiedziłem ten kraj dwukrotnie korzystając ze stref bezwizowych. Były to moje pierwsze wypady na wschód. Za pierwszym razem poleciałem samolotem do Mińska Białoruskiego, za drugim razem pojechałem pociągiem do Brześcia nad Bugiem. Oczywiście nie wierzyłem w żaden sposób zachodniej propagandzie, a chciałem na własne oczy przynajmniej pobieżnie zobaczyć jak wygląda ten kraj.
Białoruś pokazuje, że jest możliwe zachowanie spuścizny Związku Radzieckiego, istnienie silnego sektora państwowego i zapewnienie wszystkim chętnym pracy. Mimo że zachodnia propaganda nieustannie zwiastuje nadchodzącą tragedię, to jednak nic takiego nie następuje, kraj ten działa normalnie i rozwija się.
Białoruś zachowała państwowy przemysł. W dalszym ciągu istnieją i działają tam państwowe przedsiębiorstwa produkcyjne, handlowe czy usługowe. Działają też kołchozy, czyli rolnicze spółdzielnie produkcyjne. Państwowe są nawet hotele czy piekarnie. Sektor państwowy wytwarza na Białorusi ok. 80% produktu krajowego brutto.
Jednym z zachowanych przedsiębiorstw państwowych jest Mińska Fabryka Traktorów im. Włodzimierza Iljicza Lenina (MTZ). Zatrudnia na stałe 17 tys. pracowników. Zaspokaja w pełni nie tylko rynek krajowy, ale i eksportuje. Co dziesiąty ciągnik na świecie pochodzi z MTZ, firma jest obecna w 130 krajach. Jeszcze kilka lat temu, a może i w dalszym ciągu, nawet na zapleczu polskiego Sejmu pracował ciągnik Belarus – polscy politycy tak ujadają na Białoruś, a sami kupili stamtąd ciągnik. Tymczasem nasz Ursus to ruina, pozostał tylko znak towarowy wykorzystywany przez montownię. I zastępca dyrektor MTZ, Aleksander Cwirko jednoznacznie stwierdził, że dla nich w MTZ jest niepojęte, jak można było doprowadzić w Polsce do upadku Ursusa, tak potężnej światowej marki. Przy okazji warto dodać, że dyr. Cwirko w MTZ nie zarabia nawet dwa razy tyle, co średnia w MTZ.
Inną firmą jest Białoruska Fabryka Samochodów (BiełAZ), jeden z największych na świecie wytwórców pojazdów ciężkich i bardzo ciężkich, znany głownie z wytwarzania dużych wozideł wykorzystywanych np. w kopalniach odkrywkowych. Wytwarza największą wywrotkę na świecie o ładowności 450 t. W 2018 roku fabryka wytworzyła rekordową liczbę 802 ciężkich wywrotek. Jak widać, można zachować własne marki i zakłady, wystarczy tylko odpowiednia polityka.
Poziom bezrobocia na Białorusi wynosi ok. 1% i jest to poziom zrównany z tzw. bezrobociem naturalnym, co oznacza że każdy chętny ma pracę. Jeszcze lepiej jest w Mińsku Białoruskim, gdzie pracowników brakuje. Według danych z 2013 roku, w Mińsku Białoruskim było 25 tys. wolnych miejsc pracy, bezrobotnych było 1550. Te 1550 osób musiało udowadniać, że żadne z tych 25 tys. miejsc pracy im nie pasuje.
Białoruś zachowała także wiele świadczeń socjalnych. Wiek emerytalny do końca 2016 roku wynosił 55 lat dla kobiet i 60 dla mężczyzn. Niestety od 2017 roku jest on podnoszony, docelowo ma wynieść 58 dla kobiet i 63 dla mężczyzn, ale i tak jak się to ma do naszego wieku emerytalnego, który liberałowie podnieśli do 67 lat dla kobiet i mężczyzn czy chociażby obecnego 60 dla kobiet i 65 dla mężczyzn.
Dobrze rozwinięte jest budownictwo mieszkaniowe. Wciąż powstają tam bloki z wielkiej płyty. W latach 2005-2014 na 10 tys. mieszkańców zbudowano 650 mieszkań, dla porównania w Polsce w tym samym czasie 363 mieszkania. Istnieje system wsparcia w uzyskaniu mieszkania, polegający na spłacie przez państwo części kredytu w zależności od liczby dzieci. Przy czwórce dzieci kredyt umarzany jest w całości. Bloki mieszkalne nie są doprawiane pastelozą i styropianizacją.
Do zalet Białorusi należy zachowanie tradycji Związku Radzieckiego. Pomniki Włodzimierza Iljicza Lenina w dalszym ciągu są obecne, podobnie jak inne symbole z okresu Związku Radzieckiego. Także nasz wielki rodak, Feliks Edmundowicz Dzierżyński jest tam należycie upamiętniany. W przeciwieństwie do Rosji, Dzień Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej 7 listopada w dalszym ciągu jest świętem i dniem wolnym od pracy, służby specjalne nazywają się KGB i jest milicja zamiast policji. Chociaż z drugiej strony, Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy 1 trawnia już nie jest należycie obchodzony, nie ma państwowych obchodów, nieporównywalnie bardziej obchodzony jest Dzień Zwycięstwa 9 trawnia.
Białoruś to też kraj bardzo czysty. Wszystkie miejsca są posprzątane, trudno znaleźć jakiegoś leżącego śmiecia. Ekipy zamiatające ulice w mieście można znaleźć o każdej porze, nocą zaś można zauważyć jak poszczególne ekipy sprzątają miasto całościowo. Nie odbywa się to punktowo, ekipa nie poprzestaje na uprzątnięciu poszczególnego miejsca, a przemieszcza się pieszo po całym obszarze przewidzianym dla niej. Warszawa pod względem czystości to bantustan w porównaniu do Mińska Białoruskiego.
Jedzenie na Białorusi jest bardzo dobre. W zwykłym sklepie na dworcu czy barze są dostępne wszystkie podstawowe produkty spożywcze czy jakieś pożywne i zdrowe posiłki, bez problemu można zjeść coś normalnego a nie zapychacze. Wszystko jest nieprzesiąknięte chemią. Niestety, produkty spożywcze są też dość drogie, są w porównywalnych cenach do polskich, czyli dla Białorusinów są w cenach wysokich.
Służby mundurowe działają sprawnie i profesjonalnie. Milicja jest dobrze widoczna, ogólnie jest bezpiecznie. Na przejściach dla pieszych czułem się bezpieczniej niż w Polsce, mimo że główne ulice w Mińsku Białoruskim mają po 6-8 pasów.
Sprawnie działają przewozy. Pociągi wciąż stanowią kręgosłup komunikacyjny i przewozi się nimi 74% towarów (dla porównania, w Polsce tylko 18%). Pociągi są stale unowocześniane, linie są w dobrym stanie, dworce pięknie zadbane. Białoruś pokazuje także, wbrew zwolennikom Unii Europejskiej, że można mieć drogi w dobrym stanie nie dostając na nie ani grosza dotacji z Unii Europejskiej.
Nie widać też ubóstwa. Nigdzie nie ma osób żebrzących, grzebiących w śmietnikach, śpiących na dworcach.
Białorusini jako naród są bardzo pomocni i życzliwi. Jako Polak nie czułem się w ogóle wyobcowany, mimo że nie znam języka rosyjskiego i trudno było mi nawet czytać różne napisy w cyrylicy. Białorusini sami nawiązują rozmowę z przybyszami z Polski w różnych sytuacjach.
Dla lepszego porozumiewania się tamże trzeba znać język rosyjski. W języku angielskim raz że nie wypada porozumiewać się z innymi narodami słowiańskimi, a dwa że i tak w niewielu miejscach jest możliwość porozumiewania się w tym języku. Już większa szansa że zostaniemy zrozumiani w języku polskim albo że nawet trafimy na kogoś znającego ten język. Niemniej nawet na zachodniej Białorusi, gdzie jest więcej Polaków, bez znajomości języka rosyjskiego jest ciężko. Białoruś jest krajem dwujęzycznym, oprócz języka białoruskiego słusznie drugim językiem urzędowym jest język rosyjski, który jest nawet bardziej popularny od języka białoruskiego. Powstaje przez to specyficzna sytuacja: napisy i nazwy są w języku białoruskim, ale powszechnie używany jest język rosyjski, także w telewizji, prasie czy przez przywódcę państwa.
Ogólnie widać, że Białoruś ma dobrego gospodarza, jakim jest Aleksander Grzegorzewicz Łukasznko. Doszedł on do władzy na fali niezadowolenia społecznego wywołanego przekształceniami ustrojowych, po czym zdołał je wycofać. Cały czas cieszy się autorytetem i dużym poparciem społecznym. Jest on zdolnym i mądrym przywódcą, choć oczywiście nie bez wad. Trochę przesadza np. ze swoim synem, na uroczystości ubierając go w mundur z oznakami ojca, czyli naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych RB.
Aleksander Grzegorzewicz Łukaszenko wcale nie ma łatwych relacji z Rosją. Chciałby się bardziej otworzyć na zachód, ale związki z Rosją mu na to częściowo nie pozwalają. Widać to było kiedy Białoruś wprowadziła strefy bezwizowe dla obcokrajowców, na co Rosja odpowiedziała zwiększoną aktywnością swoich służb granicznych na granicy białorusko-rosyjskiej. To wkurzyło Łukaszenkę, bo granica białorusko-rosyjska dotąd była w pełni otwarta, a Rosja ufała Białorusi w chronieniu ich odpowiednika Układu z Szengen.
Na Białorusi jest też kilka innych wad oprócz obowiązku wizowego. Choć Białoruś rozwija się swoim tempem i nie stoi w miejscu, to niestety widać pewne zacofanie techniczne, tak około 15 lat do tyłu względem nas. Widać to np. w kwestii przystosowania różnych miejsc do osób niepełnosprawnych, także nowych budynków. Ruch rowerów jest zabroniony na jezdniach i dopuszczony wyłącznie na chodnikach, co nie jest ani bezpieczne dla pieszych, ani korzystne dla rowerzystów.
Prywatyzacja nie została całkowicie odrzucona. Jest dopuszczona tylko w niektórych przypadkach, nie szkodzi sektorowi państwowemu i obwarowana wieloma warunkami, ale nie powinna być w ogóle dopuszczona.
Kłopotem dla Białorusi jest nadmierna urbanizacja, czyli wyludnianie się wsi na rzecz dużych miast, w tym stolicy. W Mińsku Białoruskim mieszka 1/5 wszystkich mieszkańców Białorusi. Rodzi to różne kłopoty, wsie pustoszeją, pozostają na nich emeryci podczas gdy młodzi ludzie ciągną do miast. Władze zauważają tę sprawę i podjęły ostatnio usilne działania na rzecz większego rozwoju mniejszych ośrodków.
Cofnięto także osiągnięcia w sferze religijnej, kościołom oddano budynki i przykładowo Kino „Radziecka Białoruś” w Mińsku Białoruskim stało się Kościołem „Czerwonym” św. Szymona i św. Heleny.
Póki co zachodnie kapitalistyczne wzorce ogólnie nie dotyczą Białorusi i jest tam swojsko, aczkolwiek powoli wtłaczane są zachodnie wzorce, jak np. restauracje Burger King czy Makdonalds i to w miejscach dość atrakcyjnych jak np. Burger King na dworcu kolejowym w Mińsku Białoruskim. Nie są też niczym nadzwyczajnym zapisy zachodnich marek w łacince zamiast w cyrylicy. Niestety postępuje też komercjalizacja, i tak przykładowo Brzeski Centralny Dom Towarowy po przebudowie stał się zwykłą galerią handlową. Swój sklep w Mińsku otworzyła polska firma LPP pod nazwą „Reserved”, firma która unikała opodatkowania w Polsce i która zlecała szycie w Rana Plaza w Bangladeszu, gdzie w wyniku fatalnych warunków doszło do katastrofy budowlanej z 1127 ofiarami śmiertelnymi. Taką firmę wpuścił do siebie Łukaszenko.
Niestety wjazd na Białoruś nie jest prosty. Wjazd pociągiem podobno jest łatwym sposobem, ale negatywnie mnie zaskoczyło jak to wygląda. Nie jestem zwolennikiem całkowitego zniesienia nadzoru nad granicami, jak to jest w Układzie z Szengen, ale granica polsko-białoruska to druga skrajność i nie wygląda to dobrze, mimo że białoruskie pograniczniczki są w porządku. Do normalnego i swobodnego wjazdu musimy mieć wizę. Łatwiej jest skorzystać ze stref bezwizowych, ale one posiadają ograniczenia. Są trzy strefy bezwizowe: Grodno, Brześć nad Bugiem i Mińsk Białoruski. Każda z nich jest całkowicie osobna i ma inne warunki. Do stref Grodno i Brześć nad Bugiem możemy przyjechać do 10 dni, musimy wyrobić sobie dokument bezwizowy u operatora turystycznego. Wszystkie formalności możemy załatwić przez internet w języku polskim. Możemy przemieszczać się tylko w granicach stref. Strefa Mińsk Białoruski obejmuje całą Białoruś, polega na tym że przylatujemy i wylatujemy przez Narodowy Port Lotniczy Mińsk Białoruski. Możemy tak przebywać do 30 dni. Warto wykorzystać strefy bezwizowe, by na własne oczy obejrzeć Białoruś.
Jeżeli chodzi o polską politykę międzynarodową, to jest ona nieprawidłowa szczególnie wobec Białorusi. Rząd polski nie zachowuje neutralności, jawnie wspierając opozycję i mieszając się w sprawy wewnętrzne. Przykładem jest kanał TW BiełSat, należący do Telewizji Polskiej, który jest bardzo stronniczy. Natomiast Polskie Radio dla Zagranicy stosuje nieaktualną flagę Białorusi, kojarzoną głównie z opozycją.
Normalizacja stosunków Polski z Białorusią powinna polegać, tak jak wobec innych krajów, na zniesieniu wszelkich sankcji i ograniczeń nałożonych przez Polskę i Unię Europejską na Białoruś i przyjęcia neutralnego stanowiska. Polska nie powinna się wtrącać w sprawy wewnętrzne Białorusi. Kanał TW BiełSat, skoro już istnieje, to powinien być całkowicie neutralny wobec Białorusi.
Z Białorusią mamy wiele więzi kulturowych, mentalnych, społecznych. Mamy wspólnych bohaterów jak Feliks Edmundowicz Dzierżyński, Bolesław Wojciechowicz Bierut, marsz. Konstanty Ksawerowicz Rokossowski, Adam Bernard Mikołajewicz Mickiewicz, Stanisław Czesławowicz Moniuszko czy Eliza Benedytkowna Orzeszkowa. Mamy też więzi gospodarcze, Białoruś jest rynkiem dość chłonnym i niewymagającym, choć oczywiście nie w takiej skali jak Rosja. Na Białorusi można spotkać wytwory Poznańskiej Chemicznej Spółdzielni Pracy „Unia” (Tytan) czy Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych (Bella) ze swoim przedstawicielstwem. Na półkach z żarówkami dominowały polskie żarówki Piła. Hotel Wiktoria-2 w Mińsku Białoruskim został postawiony przez Bielsko-Podlaskie Przedsiębiorstwo Budowlane, w nim kosmetyki hotelowe były z Poznania, a drzwi z Porty. Jakiś czas temu „Polkomtel”, wtedy jeszcze państwowy, planował przejąć białoruską sieć BelCel, a Powszechny Zakład Ubezpieczeń planował przejąć białoruskiego ubezpieczyciela Biełgosstrach, ale nic z tego nie wyszło. Niestety wszystkie te pozytywne więzi z Białorusią, zarówno gospodarcze jak i kulturowe, nie są należycie pielęgnowane przez niewłaściwą politykę zagraniczną Polski, którą należy zmienić.
Mam nadzieję, że Białoruś nie zboczy ze swojego dotychczasowego kursu. Nie wiadomo co będzie po zmianie przywództwa, które kiedyś przecież musi nastąpić. Czy następca Łukaszenki, choćby jego syn, będzie tak wprawnie rządził jak dotychczasowy przywódca? Zachodni imperialiści tylko czyhają na to, by zniszczyć Białoruś, tak jak zniszczyli wiele innych krajów w imię własnych brudnych interesów.