01 maja 2019

Patriotyzm gospodarczy a lewica

Lewica w Polsce całkowicie odpuszcza sobie kwestie narodowościowe i patriotyczne. Tym samym odpuszcza sobie patriotyzm gospodarczy, mimo że można nim polepszyć sytuację klasy robotniczej i przybliżyć niezbędne przemiany gospodarcze.

Wyjaśnienia wymaga to, czym jest patriotyzm gospodarczy. Bywa określany także jako patriotyzm ekonomiczny lub patriotyzm konsumencki. Patriotyzm to bardziej po polsku ocjowizność, a więc umiłowanie ojczyzny. Patriotyzm gospodarczy dla przeciętnego obywatela powinien objawiać się tym, że podczas codziennych zakupów kieruje się on określonymi wskazaniami, które służą umacnianiu Ojczyzny, w tym ogółu społeczeństwa, narodu, ludzi pracy.

Błędem jest spłycanie patriotyzmu gospodarczego do kupowania na ślepo wyłącznie tego, co polskie. Patriotyzm gospodarczy ma szersze oblicze. Podczas codziennych zakupów powinnyśmy zwrócić większą uwagę na towar, który kupujemy. Należy zwrócić uwagę na szereg czynników związanych z danym towarem.



W pierwszej kolejności powinniśmy zwrócić uwagę na pochodzenie towaru. Pierwszeństwo ma wytwór robiony w Polsce przez polskie przedsiębiorstwo. Kupno towaru polskiego, robionego przez polskie przedsiębiorstwo niesie ze sobą konkretne korzyści dla społeczeństwa polskiego. Pieniądze z jego kupna zostają w Polsce, w dalszym ciągu krążąc w naszym otoczeniu i krążąc w obiegu gospodarki narodowej, a nie wędrując za granicę. Podobnie z zyskiem danego przedsiębiorstwa, zostaje w kraju, krąży w gospodarce narodowej i jest w całości opodatkowany na rzecz państwa polskiego.

W drugiej kolejności powinniśmy zwrócić uwagę na formę własności. Oczywiście w pierwszej kolejności kupujemy to, co jest wytwarzane przez przedsiębiorstwa i spółki państwowe. W Polsce niewiele się z tego ostało. Jako przeciętny obywatel możemy kupić następujące towary wytwarzane przez spółki państwowe: cukier, mąki, kasze, płatki owsiane i jęczmienne, cukierki i słodycze, keczup, wody mineralne, sól, wyroby ceramiczne, leki, dzianiny, konfekcja, paliwa, węgiel. Spółkami państwowymi lub kontrolowanymi przez państwo, przedsiębiorstwami państwowymi i innymi państwowymi podmiotami są m.in. „Polski Cukier” z zakładem „Polskie Przetwory” we Włocławku, „PZZ” w Stoisławiu, fabryka cukierków „Pszczółka”, uzdrowisko „Krynica-Żegiestów” wytwarzające wodę „Kryniczanka”, koncerny paliwowe „Orlen” i „Lotos”, spółki energetyczne, Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi (podległe spółki mają sklepy meblowe czy restauracje), Polska Grupa Górnicza, Poczta Polska (mająca także bank, kantory i miejsca noclegowe), zakłady ceramiczne „Bolesławiec”, tarchomińska „PolFa”, Polska Żegluga Morska (mająca nawet ogólnodostępną pralnię), Państwowe Gospodarstwo Leśne „Lasy Państwowe”, kilka spółek rolnych. Nawet jeśli polityka państwa sprzyja kapitalizmowi, to i tak społeczeństwo osiąga więcej korzyści ze spółki państwowej niż prywatnej.

W następnej kolejności bierzemy pod uwagę formę organizacyjno-prawną przedsiębiorstwa. Dobrze, jeśli jest to spółdzielnia pracy, wówczas całe przedsiębiorstwo należy do pracowników i biorą oni sprawiedliwy współudział w zarządzaniu danym przedsiębiorstwem. Niewiele ostało się spółdzielni pracy, do najbardziej znanych należą wytwórcy wód „Muszynianka” i „Piwniczanka”, Majonezu Kieleckiego czy środków czystości „Tytan”. Także zwykłe spółdzielnie stawiamy wyżej od pozostałych podmiotów prywatnych, np. banki spółdzielcze, sklepy „Społem”, rolnicze spółdzielnie produkcyjne, spółdzielnie mleczarskie, gminne spółdzielnie „Samopomoc Chłopska”. Również wyżej stawiamy spółki należące do pracowników. Jest ich niewiele, bo prywatyzacja pracownicza zazwyczaj nie kończy się dobrze, są to: Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych (marka „Bella”), „Polmos” Bielsko-Biała, zakłady cukiernicze „Kopernik”.
Co do ogółu podmiotów prywatnych trudno powiedzieć co jest lepsze. Trzeba wiedzieć, że właściciel jednoosobowej działalności gospodarczej odpowiada całym swym majątkiem osobiście za firmę. Może to oznaczać, że będzie lepiej się przykładał do jakości. Z drugiej strony, bardziej rozwinięte i lepiej zorganizowane są większe firmy, a te są prowadzone w formie spółki kapitałowej (S.A. albo Sp. z o.o.).
Raczej powinniśmy unikać spółek komandytowych tworzonych przez spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (zapis „Sp. z o.o. Sp. K.”), bo do niedawna była to oznaka unikania płacenia podatków.

W ramach patriotyzmu gospodarczego powinniśmy brać pod uwagę tradycję marki i umiejscowienie firmy. Lepiej wybrać firmę mieszczącą się bliżej i nie napędzać tym samym zbędnego ruchu samochodów ciężarowych wożących towary po całej Polsce. Lepiej też wybrać produkt marki mającej dłuższe tradycje, nierzadko wywodzące się z Polski Ludowej.

Oczywiście staramy się unikać koncernów zagranicznych, które są wszechobecne w Polsce i nierzadko występują pod polskimi markami. Wiele polskich, powszechnie znanych znaków towarowych już od dawna należy do koncernów zagranicznych, jak np. „E. Wedel”, „Kamis”.

Jeżeli nie ma produktu robionego przez polskie przedsiębiorstwo, to o ile mamy taką możliwość, wybieramy robiony przez kraje słowiańskie, byłe radzieckie lub byłego Bloku Wschodniego, bo mamy wspólne znamiona i dzieje z danymi krajami i narodami. Idąc dalej wytwarzane przez kraje antyimperialistyczne, socjalistyczne. W ostateczności powinniśmy się kierować bliskością geograficzną, zmniejszając tym samym niepotrzebne przewozy towarów z drugiego końca świata.
Unikamy produktów z Chin, mimo że nazewnictwo i symbolika mogą wskazywać na socjalizm. W rzeczywistości w Chinach jest kapitalizm – z chińską specyfiką, ale jednak kapitalizm. Warunki pracy są tam fatalne, a światowe koncerny są pieszczone. Społeczeństwo nie ma zapewnionych ubezpieczeń społecznych ani zdrowotnych czy innych praw. Nawet już istniejące prawa nie są tam przestrzegane (np. drugi egzemplarz umowy dla pracownika), a sądy pracy nie stają po stronie pracowników. Dodatkowo Chiny prowadzą bardzo ekspansywną politykę, niszcząc wiele zakładów w innych państwach poprzez zalew rynku swoimi wytworami nierzadko będącymi tanią tandetą, a w Afryce zachowując się jak neokolonizator.

Unikamy także firm polskich, ale działających na szkodę społeczeństwa polskiego, migających się od płacenia podatków, łamiących prawa pracownicze i zasady współżycia społecznego lub mających na sumieniu nawet życie ludzkie.
Przykładem takiej negatywnej polskiej firmy jest LPP, właściciel marek m.in. „Reserved”, „House”, „Cropp”. Firma ta przez jakiś czas unikała płacenia podatków w Polsce poprzez spółki w rajach podatkowych na Cyprze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Firma ta nie szyje w Polsce, a między innymi w Bangladeszu – zlecała szycie w kompleksie Rana Plaza, gdzie w wyniku fatalnych warunków pracy i umyślnego łamania przepisów doszło do katastrofy budowlanej w wyniku której zabito 1127 osób. Mimo tego czynu wciąż niektórzy promują LPP w ramach patriotyzmu gospodarczego, np. kampania „Wybieram polskie marki”.
Innym negatywnym przykładem jest Cyfrowy Polsat i należąca do niego sieć komórkowa Plus. Polkomtel (właściciel Plusa) został przejęty od spółek państwowych w wyniku nie do końca jasnych kontaktów, a do tego przez spółki zarejestrowane na Cyprze, mimo że należące do Polaka.

Niestety nie zawsze mamy pełnię wyboru. Stopniowo ubywa polskich firm i polskich marek. Większość handlu jest kontrolowana przez koncerny zagraniczne. Już sam wybór sklepu jest ograniczony. W ostatnim czasie polskie sieci handlowe upadają lub są wyprzedawane: „Stokrotka” została sprzedana, „Alma” upadła zostawiając pracowników bez wynagrodzeń, „Piotr i Paweł” zamknął połowę sklepów i będzie sprzedany firmie z Południowej Afryki. Najwięcej sklepów w Polsce, ok. 3 tys. posiada portugalska „Biedronka”. Z polskich sieci zostały „Społem”, „Polo Market” oraz działające nie w całej Polsce „Dino Polska”, „Chata Polska”, „Topaz”, ale wszystkie te nie zawsze działają w naszych miastach. Zwykłe, prywatne mniejsze sklepy często mają ograniczone zaopatrzenie i jeszcze bardziej ograniczają nam wybór produktów. W ostateczności lepiej kupić produkt polski w zagranicznym sklepie niż produkt zagraniczny w polskim sklepie.

Jak widać powyżej, patriotyzm gospodarczy nie jest płytkim zagadnieniem. Stąd też jego ignorowanie lub wręcz wyśmiewanie przez lewicę w Polsce jest nie na miejscu. Część osób ze środowisk lewicowych próbuje szukać dla swojego ingoranctwa usprawiedliwienia, twierdząc że i tak „nie ma etycznej konsumpcji w kapitalizmie”. Zupełnie ignorują fakt, że wybierając określony produkt możemy się przyczynić choćby w niewielkim stopniu do zmniejszenia wyzysku. Lepiej jeśli kupimy produkt spółdzielni pracy niż ponadnarodowego koncernu bez żadnego nadzoru społecznego. Lepiej też kontrolować krajowego producenta działającego gdzieś w Polsce, niż globalną korporację działającą na wszystkich kontynentach. W dalszych zamiarach łatwiej jest w ramach wprowadzania nowego ustroju upaństwowić i uspołecznić firmę krajową niż silną firmę globalną. Zdecydowanie łatwiej też uspołecznić firmę już państwową. Stąd też kupowanie produktów od światowych gigantów nie przybliża nas, a oddala od idei zmiany ustroju społeczno-gospodarczego.

Dlatego też każdy patriota powinien popierać zmianę ustroju na uspołeczniony, gdzie cała gospodarka będzie pod nadzorem Narodu Polskiego, dominować będzie własność państwowa, odtworzone zostaną państwowe przedsiębiorstwa produkcyjne i handlowe.