01 maja 2019

Rynek wschodni dla polskich przedsiębiorstw

Polskie rządy w ramach podlizywania się zachodowi doprowadzają do utraty wschodniego rynku dla polskich przedsiębiorstw, mimo że jest to oczywisty kierunek dla zbytu wielu polskich towarów.

Poznańska Chemiczna Spółdzielnia Pracy „Unia”, wytwarzająca pod znakiem towarowym Tytan, jakiś czas temu wrzuciła swój profil ciekawą mapkę. Na mapce zostały zaznaczone państwa, w których „Unia” jest obecna ze swoimi wytworami. Mapka raczej nie straciła na aktualności po latach.
Zobacz tutaj.

Już na pierwszy rzut oka widać, że spółdzielnia jest obecna głównie w krajach wschodnich, mimo że w ramach otwartego rynku kraje zachodu są teoretycznie otwarte na wytwory spółdzielni. Jedynymi państwami zachodnimi, gdzie obecna jest spółdzielnia „Unia”, to Zjednoczone Królestwo i Cypr, nie wiedzieć czemu. Spółdzielnia „Unia” woli eksportować swoje wytwory do krajów spoza Unii Europejskiej, jak Rosja, Białoruś, Ukraina, Mołdawia, Serbia, Bośnia i Hercegowina, ewentualnie do wschodnich krajów Unii Europejskiej jak Litwa, Łotwa, Estonia, Bułgaria. O dużym znaczeniu rynku wschodniego dla spółdzielni świadczy też fakt, że strona sieciowa spółdzielni jest także w języku rosyjskim, obok polskiego i angielskiego.


Polskie znaki towarowe w Mińsku Białoruskim. Jak widać, można z powodzeniem eksportować pod polskim znakiem towarowym, bez zmiany zapisu na cyrylicę.

Sytuacja ta nie jest jednostkowa. Ostrzeszowskie Zakłady Chemii Gospodarczej „Pollena”, wytwórca osławionego Białego Jelenia, eksportuje na Litwę, Łotwę, Słowację, Białoruś, Rosję, Kazachstan i Gruzję. Przychody z eksportu stanowiły 5% wszystkich przychodów w 2011 roku, kiedy przedsiębiorstwo dopiero odlegle planowało eksport do Niemiec i krajów skandynawskich. Ostrzeszowska „Pollena” jest obecna także w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii i Zjednoczonym Królestwie, ale przyznaje wprost że jej odbiorcami w tych krajach jest Polonia.


Wytwory Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych pod znakiem Bella w Mińsku Białoruskim.

Trochę lepiej mają Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych, wytwarzające m.in. pod znakiem towarowym Bella. Zakłady są bardzo poważnym graczem, obecne są 80 krajach świata, posiadają wiele swoich zagranicznych spółek, w tym spółkę handlową w Stanach Zjednoczonych czy zakład produkcyjny w Indiach. Siłą rzeczy TZMO są obecne także w krajach Europy Zachodniej, mając spółki handlowe w Austrii, Danii, Niderlandach (na Beneluks), Niemczech i Szwajcarii, jak i Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie ma spółki handlowe w Bułgarii, Czechach, na Litwie, Łotwie, w Rumunii, na Słowacji i Węgrzech. Istotny jest dla TZMO rynek w Rosji, gdzie posiada 8 spółek w tym dwa zakłady prodykcyjne (w Rostowie nad Donem, Jegoriewsku w Obwodzie Moskiewskim, Nowosybirsku na Syberii, Katarzynogrodzie na Uralu, Niżnym Nowogrodzie, w Piotrogrodzie i centrala w Moskwie). Na Ukrainie posiada jedną spółkę handlową i jedną produkcyjną. Nawet na niewielkiej Białorusi działa własne, osobne Przedstawicielstwo TZMO. Widać wyraźnie, że rynek wschodni stanowi dla TZMO bardzo ważną część działalności.

Co takiego jest w rynku wschodnim, m.in. w Rosji, Ukrainie, Białorusi, że polskie firmy chemii gospodarczej, kosmetyków i środków higieny z powodzeniem tam eksportują czy nawet prowadzą działalność? Eksportowaliśmy tam wiele w okresie Polski Ludowej, nie dlatego że byliśmy zależni od Związku Radzieckiego, tylko dlatego że rynek wschodni był i jest rynkiem bardzo chłonnym i stosunkowo niewymagającym. Nie potrzeba tam wyrobionej marki, nie jest też w pełni opanowany przez zachodnie koncerny. To dlatego takie firmy jak ww. spółdzielnia „Unia” z powodzeniem może tam eksportować. Inaczej sytuacja wygląda w Europie Zachodniej, gdzie rynek jest formalnie otwarty dla Polski w ramach Unii Europejskiej, a w praktyce jest opanowany przez potężne zachodnie koncerny. Trudno sobie wyobrazić, by Francuz od lat kupujący Domestosa nagle kupił Tytana. Trudno też byłoby spółdzielni „Unia” wbić się na rynek niemiecki, gdzie silny jest patriotyzm gospodarczy i niemożliwa jest konkurencja z niemieckimi koncernami jak np. Henkel czy Beiersdorf. W starciu z takimi gigantami spółdzielnia „Unia” jest na straconym miejscu i dlatego nie ma szans nawet na wejście na rynek Europy Zachodniej, który rzekomo jest otwarty w ramach Unii Europejskiej.

Podobnie było z polskimi wytworami rolnymi, które z powodzeniem eksportowaliśmy do Rosji. To jest po prostu nasz oczywisty kierunek zbytu. Dlatego też tak ważne jest, by znormalizować stosunki z Rosją. Skutki machania szabelką i nakładania sankcji na Rosję przez Polskę lub Unię Europejską już są opłakane do tego stopnia, że jest to jedna z podstawowych kwestii poruszanych przez Agrounię.

Polskie rządy są w stanie dalej prowadzić wrogą politykę w Rosji. Udział polskich przedsiębiorstw w dużym rynku rosyjskim jest niewielki i dla samej Rosji odczuwalny w znikomym stopniu. Gdyby teoretycznie Rosja zamknęła swój rynek dla polskiej chemii gospodarczej, to takie firmy jak spółdzielnia „Unia” nie znalazłyby nowego rynku zbytu, musiałyby w najlepszym wypadku zmniejszyć produkcję. Dlatego robiąc laskę Stanom Zjednoczonym, wrogo nastawionym do Rosji, działamy nie tylko niezgodnie z wartościami narodowymi, ale także wbrew własnym interesom gospodarczym.

Trzeba w końcu z tym skończyć i przyjąć politykę neutralności na arenie międzynarodowej, wedle której nie wtrącamy się do wewnętrznych spraw innych krajów, nie ingerujemy w sprawy  pomiędzy innymi krajami bezpośrednio nas nie dotyczącymi oraz traktujemy inne kraje jako równoprawnych partnerów. Zaczynamy z czystą kartą, zdejmujemy sankcje i podobne ograniczenia, oczekując że to samo zrobi druga strona.