Wykluczenie komunikacyjne to bardzo poważny problem, za który odpowiedzialna jest kapitalistyczna Polska. Taki stan rzeczy jest ogromnym skandalem i wszystkie rządy od 1989 roku ponoszą za to odpowiedzialność. Problem ten nie wziął się z dnia na dzień. Komunikacja publiczna była przez lata niszczona. Kapitalistyczne państwo nie działa w interesie społeczeństwa, więc nie prowadzi żadnych działań zmierzających do zapewnienia w możliwie najlepszym stopniu możliwości przemieszczania się.
Dopiero w ostatnim czasie skala wykluczenia komunikacyjnego została bardziej zauważona. Szacuje się że blisko 14 milionów Polaków jest pozbawionych dostępu do komunikacji publicznej. Linie kolejowe znaczenia miejscowego są od dawna zaorane. Te, na których coś jeździ często zapewnia zaspokojenia potrzeb – mało pociągów, kilkugodzinne luki w rozkładzie, brak skomunikowań z dalszymi połączeniami. Także połączenia autobusowe od lat są wycinane, poszczególne wsie, osady, kolonie, przysiółki są odcinane od dostępu do komunikacji powszechnej. Wiele kursów opiera się na dowozie uczniów, w efekcie w lato przez 2 miesiące oferta jest ograniczona, a kolejne miejscowości są w tym czasie odcięte komunikacyjne. W szóstki i niedziele odpadają kolejne kursy i kolejne miejscowości stają się w te dni wykluczone komunikacyjnie.
Stanice kolejowe, przystanki, dworce od lat są zamykane i likwidowane. Przykładem jest dworzec autobusowy w Myśliborzu, kasy biletowe i poczekalnia zamknięte do odwołania wraz całym budynkiem dworca. W godzinach szczytu pustki, na wielkim placu manewrowym jeden autobus Autosan H9 z 1992 roku zabiera kilku chętnych na podróż [zobacz zdjęcie].
W efekcie jedyną możliwością przemieszczania się pozostaje własny samochód, często używany i o wadliwym stanie technicznym. Zmniejsza to bezpieczeństwo, a Policja nie potrafi zapanować nad egzekwowaniem przepisów. Powstają korki już w miastach liczących 10 tys. mieszkańców. Co jeśli ktoś nie może mieć prawa jazdy i nie może liczyć na podwózkę przez bliskich? Mnóstwo osób nie powinno mieć prawa jazdy. Dzieci, młodzież szkolna, starszyzna, niepełnosprawni często nie mogą korzystać z samochodu. Zostaje im wegetowanie we własnej wsi, ograniczając swoje życie społeczne i kulturalne, wręcz marnując się.
Naiwnym jest liczenie na to, że w kapitalizmie będziemy mieli rozwiązany ten kłopot. W Polsce kapitalizm pozbawiony jest otoczki socjalnej i nic tego nie zmieni. Buńczuczne zapowiedzi jednej czy drugiej opcji politycznej są pozbawione sensu, jeżeli nie uderzają one w kapitalizm.
Szczytem hipokryzji są zapowiedzi dokonane przez przewodniczącego Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Aleksandra Rajmundowicza Kaczyńskiego 23 lutego 2019, który zapowiedział odtworzenie połączeń autobusowych z obecnego niespełna 0,5 mld km do 1 mld km. Krótko po nim przewodniczący Rady Ministrów Mateusz Jakub Kornelowicz Morawiecki dopowiedział, że odtwarzanie połączeń zacznie się już w kwietniu 2019.
Stosowne przepisy jeszcze nie weszły w życie, a już widać że są bez większego sensu. Początkowo podawano kwotę 1,5 mld zł na połączenia autobusowe, później zjechano do 800 mln zł. Na chwilę obecną zjechano do 200 mln zł z dodatkowymi wpływami 4% z opłaty paliwowej, 5% z opłaty emisyjnej, 55% z opłaty zastępczej (ustawa o biopaliwach), a także dochodami z kar, grzywien, opłat i zezwoleń nakładanych przez Inspekcję Transportu Drogowego. Te dodatkowe wpływy są wyłącznie szacunkiem.
Na dotowanie do końca 2021 roku będą mogły liczyć tylko nowopowstałe lub odtwarzane połączenia, o ile nie istniały krócej niż 3 miesiące przez wejściem w życie ustawy. Czyli wszystkie obecnie dogorywające połączenia będą zagrożone dalszą likwidacją.
Dotowanie obejmie tylko najlepiej punktowane połączenia według 7 kryteriów. W pierwszej kolejności wspierane będą gminy, a więc połączenia w powiecie i województwie schodzą na dalszy plan.
Nie wnikając w dalsze zagmatwane szczegóły, w tym samym czasie Rząd pozwala na upadek państwowej spółki PKS.
Już po przedkładanych rozwiązaniach widać, że białopolski rząd nie potrafi rozwiązać kłopotu wykluczenia komunikacyjnego. Do tego potrzeba ogromnych przedsięwzięć, takich jak odtwarzanie przedsiębiorstw Państwowej Komunikacji Samochodowej, zakupy nowych autobusów spełniających obecne standardy (m.in. przystosowanie dla niepełnosprawnych), odtwarzanie dworców autobusowych i innej infrastruktury oraz odtwarzanie całej sieci autobusowej. Nie tylko w gminach czy powiatach, ale także innych połączeń, gdyż tylko cała, ujednolicona, ogólnopolska sieć połączeń może zaspokajać potrzeby komunikacyjne w najlepszym stopniu. Do tego należy zintegrować sieć autobusową z także wymagającą odtworzenia siecią kolejową (wspólne przystanki, skomunikowania).
Z zapowiedzi białopolskiego rządu nic takiego nie wynika. Wszystko wskazuje na to, że powstanie wydmuszka, którą rząd oczywiście będzie chwalił, ale która nie rozwiąże problemu wykluczenia komunikacyjnego. Po prostu rząd jest nieudolny, a do tego nie opuszcza ram kapitalizmu. Widać to jak nieudolnie próbuje wskrzesić Stocznię Szczecińską czy „Autosana”. Tak jak w przypadku Mieszkania+, Kolej+ czy innych projektów, za jakiś czas nikt już nie będzie pamiętał o pierwotnych zapowiedziach, czyli podwojenia liczby km połączeń autobusowych. Już z resztą nie urzeczywistniono jednej jej części dotyczące rozpoczęcia odtwarzania połączeń już od kwietnia 2019.
Dlatego też potrzebna jest zmiana ustroju na uspołeczniony, w którym polityka państwa już ze swojej istoty będzie służyć społeczeństwu. Gdzie powinna zostać odtworzona Państwowa Komunikacja Samochodowa, odbudowane linie kolejowe znaczenia miejscowego i wszystko inne co służy społeczeństwu.
Czytaj również: Polska Ludowa skutecznie walczyła z wykluczeniem komunikacyjnym