Fejsbuk całkowicie monitoruje naszą działalność. Wszelkie polubienia, reakcje, wyświetlenia, czas przeglądania, wszystko to służy do profilowania nas. Także siatka naszych znajomości, częstotliwość porozumiewania się z innymi, różne oznaczenia. Fejsbuk całkowicie nic nie robi sobie z tajemnicy korespondencji. Śledzi nasze umiejscowienie i urządzenie z którego wchodzimy. Zdjęcia, które dodajemy, udostępniamy lub lubimy także są analizowane, w tekstach alternatywnych możemy znaleźć ich zawartość (np. „co najmniej jedna osoba”, „okulary”, „ludzie stoją lub ludzie tańczą” itd.). Wszystko to stanowi wartość portalu, którą Fejsbuk może opycha jako towar swoim reklamodawcom, często nie panując nad przechowywanymi i przekazywanymi danymi. Kolejne skandale nic nie dały, nawet te dotykające samego twórcę i prezesa Fejsbuka.
Fejsbuk usilnie chce od nas wyciągnąć numer telefonu, rzekomo dla bezpieczeństwa logowania, abyśmy w razie utraty dostępu do konta mogli go łatwo odzyskać. Już dowiedziono, że numer ten jest traktowany jak każda inna dana na Fejsbuku, którą można sprzedać. Co gorsza, nie jest możliwe usunięcie numeru telefonu. Nawet jeśli usuniemy go w opcjach, to wchodząc w dziennik aktywności wciąż go widzimy wraz z datą dodania i usunięcia. To oznacza że jest on w najlepsze w dalszym ciągu stale przechowywany.
Fejsbuk wraz z numerem telefonu śledzi naszą aktywność w telefonie. Dowodzi tego proste doświadczenie: założono całkowicie nowe konto, na zupełnie nowy adres poczty elektronicznej, na przypadkowe dane, bez zdjęć, po wykonaniu zmiany numeru IP i po wyczyszczeniu plików tymczasowych przeglądarki. Fejsbuk nie był w stanie podpowiedzieć żadnych propozycji znajomych. Po dodaniu tylko numeru telefonu, w propozycjach natychmiast pojawiły się osoby z którymi porozumiewano się najczęściej. Nie wiadomo czy na jakiej podstawie, być może na podstawie aktywności w telefonie tych osób. W każdym razie bardzo źle to świadczy o Fejsbuku i stanowi jasne potwierdzenie, że numer ten jest przetwarzany nie tylko w celach bezpieczeństwa logowania.
Dziennik aktywności to też ciekawe rozwiązanie, dzięki któremu możemy się choć odrobinę dowiedzieć jak Fejsbuk przetwarza nasze dane. Dziennik aktywności rzekomo ma umożliwiać pełen dostęp do naszych aktywności i ich usuwanie. Tyle tylko, że działa wadliwie. Np. niektórą aktywność w grupach możemy częściowo zauważyć i usunąć dopiero po wyjściu z grupy. Jest też aktywność, której nie da się usunąć, oprócz ww. numeru telefonu jest to np. miejscowość podana w danych profilu (!).
Fejsbuk wymaga podawania prawdziwego nazwiska. W ten sposób umniejsza naszej prywatności, trzeba pokombinować aby nie występować pod prawdziwym nazwiskiem. W skrajnych przypadkach Fejsbuk chce od nas skanu dowodu osobistego lub innego dokumentu i nie wiadomo co potem dokładnie dzieje się z tym skanem. Występowanie pod prawdziwym nazwiskiem nie pomaga chronić naszego dobrego imienia. Na Fejsbuku moderacja poważnie szwankuje, jeśli jesteśmy np. szkalowani to wpisy i komentarze nie są należycie usuwane po dokonaniu zgłoszeń do Fejsbuka. Nad wulgaryzmami tam w ogóle już nikt nie panuje. Zamiast tego Fejsbuk potrafi zablokować zwykłemu użytkownikowi przeglądanie profili, kiedy obejrzy ich zbyt dużo w danym czasie…
Oczywiście wszystko widzą nasi znajomi, niezależnie od tego czy to dla nich istotne. Każde nasze polubienie czy komentarz jest równocześnie wpisem na naszej tablicy, który mogą zobaczyć nasi znajomi. Nawet jeśli jesteśmy ludźmi otwartymi, to jednak jest to przegięcie.
Fejsbuk jest też wyraźnie stronniczy w stronę imperializmu amerykańskiego. Znany jest przypadek zablokowania reklamy wpisu w zwyczajny sposób opisującego zamach stanu w Boliwii dokonany przez Amerykanów i ich sług. Przykładem jest konto Łukasza Gajewskiego, który na swojej stronie upowszechniał materiały o zbrodniach Izraela i Stanów Zjednoczonych, podając źródła i nie łamiąc żadnych ogólnych zasad, a mimo to jego profil został zablokowany bez podania choćby iluzorycznego powodu.
Fejsbuk powoduje zwyczaj czytania tylko nagłówków, bez klikania w dalszą rzeczową treść. Sporo wagi przyjmuje się obrazkowi i pojedynczym hasłom, co wynika to ze sposobu korzystania, który polega na przewijaniu. Równocześnie Fejsbuk jest zasypany różnymi zbędnymi treściami. Algorytmy promują treści podług ich popularności, nie uwzględniając prawdziwości treści, wydźwięku, wprowadzanych nastrojów czy użyteczności. Stąd też stał się ostoją dla szerzenia fałszywych wiadomości i teorii spiskowych. Ich ograniczenie nie leży w interesie Fejsbuka, bo zmniejszyłoby to ruch. Fejsbuk walczy więc z nimi pozornie, np. dodając do treści dotyczących szczepień odnośny komunikat. Ogrom treści na Fejsbuku powoduje, że moderacja opiera się na algorytmach, a te zawsze mogą okazać się zawodne i nigdy nie zastąpią ludzkiego osądu. Np. wrzucając ubarwione zdjęcie Hermana Wilhelma Henrykowicza Geringa czy zdjęcie zawierające swastykę, dostaniemy samoczynnie bana – nie będzie miało żadnego znaczenia w jakim znaczeniu je wrzuciliśmy, a przecież wcale mogliśmy je wrzucić w celach dziejopisowych czy krytycznych. Równocześnie z dokumentów wewnętrznych Fejsbuka wynika, że Fejsbuk rozpoznaje tylko 3-5% treści nawołujących do nienawiści i zaledwie 1% treści z przemocą lub podżeganiem do przemocy. Fejsbuk ma też dokumenty o szkodliwym wpływie należącym do niego Instagrama. Instagram ma zły wpływ na dzieci i młodzież, stał się wręcz niebezpieczny i prowadzi do depresji, obniżenia samooceny. Z danych wewnętrznych Fejsbuka, jakie wyciekły, wynika że u 13,5% nastoletnich użytkowników platformy pojawiły się myśli samobójcze, a u 17% pojawiły się kłopoty z akceptacją swojego ciała. 32% nastoletnich dziewcząt uważa, że pogłębiło się u nich niezadowolenie ze swojego ciała. Jednocześnie Instagram powoduje, że te osoby spędzają coraz więcej czasu na tym portalu, co powoduje wpadnięcie w błędne koło.
Fejsbuk już otwarcie samodzielnie stanowi o treściach, cenzurując te, które samowolnie uzna za nieodpowiednie. Przykładem jest wymowne zdjęcie ukazujące spadający na Palestynę pocisk i uciekającą młodzież. Wrzucając je na Fejsbuka trzeba się liczyć z tym, ze zostanie ono uznane za fałszywą wiadomość i przysłonięte. Fejsbuk od razu raczy powiadomić, że zdjęcie nie jest współczesne i jest datowane na 2007 rok, nawet jeśli we wpisie w żaden sposób nie sugerowano współczesnej daty. Jest to stronnicze, bo przecież Fejsbuk nie sprawdza datowania wielu innych zdjęć, a tylko te wybrane. Nie jest przypadkiem, że wybrane zdjęcie dotyczy zbrodni Izraela w Palestynie. Podobnie rzecz miała się ze zbanowaniem wiadomości w Australii, gdzie jedynym kryterium ich usunięcia były interesy Fejsbuka jako firmy, a nie żadne przedmiotowe oceny. Stronnicze było zbanowanie Donalda Jana Fredowicza Trampa. Stronnicza jest ingerencja w oznaczanie i wyświetlanie wpisów tworzonych przez środki przekazu z Rosji czy Iranu. Ingerowano też w treści wyświetlane na tablicy użytkowników w ramach Projektu Wzmocnienie (Project Amplify). Był to projekt mający na celu poprawę wizerunku firmy Fejsbuk wśród użytkowników. Tworzono i przedstawiano pozytywne artykułu nt. Fejsbuka, jednak nie pojawiały się one tylko w prasie czy firmowych stronach, ale trafiały samoczynnie na tablicę nowości użytkowników, co było bezpośrednią i podmiotową ingerencją w przedstawiane treści.
Dodajmy do tego różne błędy funkcjonalne i niedogodności. Fejsbuk jest przepełniony różnymi zbytecznymi funkcjami i treściami, mającymi za cel jak największe wciąganie użytkowników, a nie poprawę czytelności, szybkości znajdowania treści, użyteczności.
Mimo to Fejsbuk przeorał sieć, nie ograniczając się do funkcji portalu społecznościowego, a przejmując szereg funkcjonalności.
Fejsbuk przejął rolę spotkań towarzyskich. Mniej rozmawiamy i spotykamy się z innymi, bo przecież wszyscy widzieli kto z dalszych znajomych się ożenił albo umarł. Często wiemy gdzie znajomy byli na wczasach (albo gdzie właśnie są!). Głównymi motywatorami do wyjścia do lokali stały się muzyka i napoje wyskokowe, przede wszystkim dlatego że Fejsbuk nie może ich zastąpić.
Fejsbuk przejął rolę komunikatorów. Dziś najprościej jest po prostu napisać do kogoś na Fejsbuku, oddając za bezcen swoją prywatność. Gadu-Gadu wciąż działa, wiadomości nie są przechowywane na serwerze po ich dostarczeniu (archiwum możemy wyłączyć), ale używa go mało kto. Inne jeszcze działające typu IRC używa tylko garstka zapaleńców. Część się wyłączyła jak np. WPkontakt należący do dawniej państwowej Wirtualnej Polski.
Fejsbuk przejął rolę telefonu. Wiele osób ma zainstalowaną i stale włączoną aplikację Fejsbuka w swoim telefonie, przez co zamiast SMS-ów i rozmów telefonicznych wybieramy łączność przez Fejsbuka, znowu oddając za bezcen swoją prywatność. Niewielu nawet ma świadomość, że zwykłe rozmowy wideo przez telefon są możliwe.
Fejsbuk przejął rolę forów dyskusyjnych. Ostały się tylko te największe, działające w znacznie mniejszym wymiarze niż wcześniej. Grupy dyskusyjne (usenet) wciąż sobie dryfują, ale większość usługodawców wyłączyła ich obsługę lub serwery (np. Telekomunikacja Polska czy Onet.pl) a poziom dyskusji spadł często nawet do śmieciowego. Zastąpiono rozwiązania z których mogliśmy korzystać bezimiennie na układ grup i komentarzy na Fejsbuku, gdzie wyszukiwarka działa słabo, a w natłoku różnych komentarzy trudno znaleźć coś wartościowego.
Fejsbuk przejął funkcję komentarzy. Niektórzy wydawcy umożliwiają komentowanie artykułów na swoich stronach wyłącznie przez wtyczkę Fejsbuka, np. PolSat News. Jeśli chcemy tam skomentować, musimy to zrobić pod własnym imieniem i nazwiskiem, z linkiem do profilu. Co gorsza, Fejsbuk tą wtyczką śledzi naszą aktywność, nawet jeśli nie zamieścimy komentarza, stąd też wtyczka jest blokowana jeśli w przeglądarce włączymy blokadę elementów śledzących.
Fejsbuk przejął funkcję blogów. Większość platform blogowych się zamknęła, ze znaczących ostały się tylko Blogger należący do Googli oraz WordPress. Wszystkie polskie się zamknęły. Dawniej państwowa Wirtualna Polska zamknęła swoją platformę Bloog.pl w brzeźniu 2018, a ostatnia polska platforma, Blox.pl, zamknęła się pod koniec kwietnia 2019. Zamiast tego mamy strony na Fejsbuku.
Fejsbuk przejął też funkcję zwykłych stron sieciowych. Mnóstwo firm czy lokali gastronomicznych nie posiada własnej strony, a odsyła nas do swojej strony na Fejsbuku. Często nawet jeśli posiadają swoją stronę, to pełni ona jedynie funkcję wizytówki, a po bieżące wiadomości musimy wejść na stronę na Fejsbuku.
W ostatnim czasie Fejsbuk próbuje też przejąć funkcje portali z ogłoszeniami kupna-sprzedaży czy portalu wideo. Rozbudowuje też swoją wyszukiwarkę, aby umożliwiać znalezienie większej liczby materiałów we wpisach, zdjęciach, wydarzeniach itd. Prowadzi też działania zmierzające do posiadania własnej kryptowaluty Libra, która ma być środkiem płatniczym.
Skupienie tak dużej liczby funkcjonalności i ich przejęcie z innych miejsc rodzi pytanie, czy da się w ogóle nie korzystać z Fejsbuka?
Jeśli chodzi o warstwę społecznościową, to zdecydowanie tak. O różnych wydarzeniach życia osobistego lepiej dowiadywać się z rozmów z innymi niż z Fejsbuka. A jeśli się o nich nie dowiemy, to przecież nic straconego. Fejsbuk stwarza często iluzję znajomości, liczba znajomych wcale nie przedkłada się na rozległość kontaktów towarzyskich. Ograniczając użycie Fejsbuka przenośmy z powrotem swoje życie osobiste poza sieć. Zamiast pisać z kimś na Fejsbuku, po prostu zadzwońmy albo spotkajmy się z nim. Odwiedzajmy się, umawiajmy się regularnie na spotkania gdzieś na mieście czy na wsi, na zwykłe spacery. Niech wpisy o tym, gdzie kto był na wczasach, komu urodziło się dziecko, kto z kim wszedł w związek itp. – staną się wątkami rozmów bezpośrednich. Liczba „kontaktów” ulegnie wtedy zmniejszeniu, ale zwiększy się jakość naszych więzi. Nie będą to więzi sztucznie podtrzymywane przez sieć, a rzeczywista znajomość. Dawniej ludzie nie mieli Fejsbuka, ba, jeszcze wcześniej nie mieli międzysieci i telefonów, łączność była bardzo ograniczona w zasadzie tylko do listów i telegramów, a mimo to wiedziano gdzie się spotykać, gdzie zastać znajomych, gdzie chadzać i gdzie są dobre zabawy – życie towarzyskie kwitło.
Jeśli mamy jakieś pasje i zamiłowania, którymi chcielibyśmy się dzielić w sieci z innymi osobami o podobnych zamiłowaniach, to możemy założyć bloga lub własną stronę sieciową, co jest dość proste. Podobnie, jeśli prowadzimy jakąś działalność gospodarczą wymagającą łączności z innymi – lepsza jest własna strona.
Większość wpisów na Fejsbuku to śmieci. Komentarze zazwyczaj nie wnoszą nic rzeczowego. Prowadzenie dyskusji na Fejsbuku jest bezproduktywne. To wszystko zabiera nam czas, który możemy zastąpić choćby zwykłym spacerem czy dobrą książką.
Fejsbuk nie jest też nam potrzebny do wiadomości o świecie. Wiele portali oferuje możliwość otrzymywania bezpłatnego listu z aktualnościami na pocztę elektroniczną. Można też korzystać z czytników RSS. Dobrym i zarazem banalnym sposobem jest po prostu regularne odwiedzanie stron, czy to wprost z adresów czy poprzez dodanie ulubionych stron do zakładek. W ten sposób sami decydujemy o tym, jakie wiadomości i z jakiego źródła do nas docierają, kiedy na Fejsbuku mamy ograniczone możliwości takiego wyboru.
Niestety dziś bez Fejsbuka izolujemy się nie tylko od rzeczy niepotrzebnych, ale także od przydatnych wiadomości. Bez Fejsbuka możemy nie dowiedzieć się wydarzeniach robionych przez miejscowy dom kultury czy nawet koło gospodyń wiejskich. Możemy też nie dowiedzieć się np. o działaniach np. Kampanii Historia Czerwona, którą warto obserwować. Takich przykładów jest wiele i jest to najczęściej wymieniana wada usunięcia Fejsbuka.
Co więc robić, skoro i tak bez Fejsbuka trudno się obejść? Fejsbuk oczywiście będzie robił wiele, aby nas pochłaniać i pobierać od nas jak najwięcej danych. Dlatego najlepiej używać Facebooka minimalistycznie.
Obserwujmy tylko te strony i osoby, które wrzucają interesujące nas rzeczy. Można wyłączyć obserwowanie nawet najbliższych nam osób, jeżeli ich aktywność to głównie głupie memy albo zdjęcia swojego dziecka. Ograniczmy swój czas np. do przeglądania raz dziennie.
Ograniczmy swoją aktywność do minimum, najlepiej nic nie zamieszczajmy, nie komentujmy, nie klikajmy „Lubię to!”, nie włączajmy powiadomień o nowych komentarzach. Po prostu uznajmy że jeśli coś sensownego jest na Fejsbuku, to dobrze że to zobaczyliśmy, ale z racji że to Fejsbuk to nie zrobimy z tym nic więcej niż pobranie.
Starajmy się nie używać wyszukiwarki. Jeśli jednak już ją użyliśmy, to czyśmy na bieżąco historię wyszukiwania, które raczej jest czymś więcej niż zwykłym autouzupełnianiem.
Profil ograniczmy tylko do niezbędnych danych rozpoznawczych, tak żeby nasi znajomi wiedzieli że „my to my” ale bez żadnych danych kontaktowych, zainteresowań, ukończonych szkół, miejsc pracy. Nazwisko podajmy fikcyjne, albo podajmy tylko pierwszą bukwę nazwiska fonetycznie, np. „Es”. Przy takim sposobie używania są małe szanse, że ktoś nas jednak zgłosi i Fejsbuk będzie kazał przesłać skan jakiegoś dokumentu.
Z telefonu najlepiej usuńmy aplikację, a jeśli mamy nagłą potrzebę skorzystania, to wejdźmy normalnie przez przeglądarkę internetową w telefonie a nie przez aplikację.
Oduczmy się korzystania z Fejsbuka w wolnej chwili z nudów, zamiast tego lepiej skupmy się na np. na obserwacji podróży, popatrzmy na ludzi albo zwyczajnie oddajmy się zadumie. W końcu kiedyś ludzie nie mieli przy sobie takich urządzeń, a jakoś spędzali mało efektywny czas w długiej podróży.
Z dziennika aktywności usuwajmy co się da, np. wpisy o zaprzestaniu obserwowania znajomego. W szczególności czyśćmy historię wyszukiwania i historię oglądanych filmików.
Dla własnego bezpieczeństwa regularnie usuwajmy też stare wiadomości prywatne. Używajmy innych form porozumiewania się jeśli tylko jest taka możliwość, wiadomości na Fejsbuku ograniczmy do niezbędnego minimum.
Zdecydowanie nie używajmy Fejsbuka do logowania się w innych aplikacjach i portalach, usuńmy powiązania kont. Wyłączmy aplikacje i gry na Fejsbuku.
Najlepiej wyczyścić dotychczasowe konto i je skasować, a następnie założyć od nowa konto i wtedy zacząć stosować te wyżej wymienione zasady.
Powyższe oczywiście nie spowoduje, że będziemy anonimowi i bezpieczni na Fejsbuku, ale przynajmniej zmniejszymy Fejsbukowi swój obraz, który będzie spieniężany przez Fejsbuka.
Zmniejszenie aktywności i zainteresowania niektórymi treściami w jakimś stopniu przyczyni się zmniejszenia znaczenia Fejsbuka na rzecz innych możliwości docierania do odbiorców.
Alternatywą dla Fejsbuka, na tę chwilę w zasadzie jedyną sensowną, jest WKontakcie (WK, vk.com). Jest to rosyjski portal społecznościowy, w krajach byłego Związku Radzieckiego mający przewagę nad Fejsbukiem. W wielu miejscach jest bardziej funkcjonalny od Fejsbuka, a estetyką bije go na głowę. Ma bardziej prosty wygląd, bez zbędnych treści i funkcji, jest bardziej przejrzysty. Oprócz podstawowych funkcji znanych z Fejsbuka znajdziemy w nim także dział wideo z filmami pełnometrażowymi w normalnej jakości (tak, są też po polsku) oraz dział z muzyką, którą możemy słuchać podczas normalnego przeglądania portalu (tak, jest też polska muzyka). Jest też mniej nachalna i bardziej wyważona cenzura. Cały portal ma polską wersję językową. Oczywiście WKontakcie ma też wady, ale najważniejszym kłopotem dla nas jest to… że nie ma tam Polaków. Niewielu Polaków ma tam konta, a przez to nie jest powszechniej używany. Mniej użytkowników oznacza samoczynnie mniej treści, a to powoduje błędne koło dalszej mniejszej powszechności.
Kres Fejsbuka prędzej czy później nadejdzie. Upadek Fejsbuka przyśpieszyłby jakiś kryzys, np. potężny wyciek danych, ale taki naprawdę poważny, powszechny, na skalę światową, np. upowszechnienie wiadomości prywatnych wielu setek milionów użytkowników. Kres Fejsbuka mogłaby spowodować jakaś usterka, wyłączająca ten portal na jakieś dwa tygodnie, co niewykluczone ale jednak mało prawdopodobne. Możliwe też, że Fejsbuk będzie umierał powoli i stopniowo. Niestety dotychczasowe kryzysy Fejsbuka były zbyt miałkie, wiedza o braku prywatności na Fejsbuku także na nic się zdaje, a brak świadomości społecznej na ten temat jeszcze to pogarsza.
Rozwiązaniem byłoby też objęcie Fejsbuka regulacjami, zakazującymi mu m.in. przetwarzania nadmiernej liczby danych, ich przekazywania innym podmiotom, przeniesienie serwerów do krajów działalności, nakazanie lepszej moderacji itd. Słusznym postulatem jest uzdrowienie Fejsbuka przez jego upaństwowienie, gdyż stał się on już swoistym „miejscem powszechnym” w sieci, takim jak deptak czy rynek w mieście. Na to się jednak nie zanosi, ruchy ze strony Unii Europejskiej są pozorowane, a rządy poszczególnych krajów są zbyt uległe Stanom Zjednoczonym.
Na tę chwilę pozostaje w miarę możliwości ograniczyć swoją działalność na tym portalu.
Czytaj również:
Samowolka portali społecznościowych
Cenzura na zachodnich portalach społecznościowych
Fejsbuk zbanował nowości w Australii
Fejsbuk zaczął oznaczać media państwowe, ale tylko wybrane
Fejsbuk zablokował Socjalizm Teraz
Co zamiast Googli i Twarzoksiążki?