Od września 2019 nie ma już Spółdzielni Pracy „Muszynianka”, jest „Muszynianka” Sp. z o.o. Piewcy „lepszego kapitalizmu” spod znaku socjaldemokracji mogą czuć się zawiedzeni. Świadomych działaczy lewicowych i narodowych nie powinno to dziwić. Gospodarkę trzeba uspołecznić w całości, nie można twierdzić że jest to możliwe bez obalenia kapitalizmu – przykład „Muszynianki” to potwierdza.
Spółdzielnia Pracy Przemysłu Spożywczego „Postęp” powstała w 1951 roku, w 2005 roku zmieniła nazwę na Spółdzielnia Pracy „Muszynianka”. Forma organizacyjno-prawna przedsiębiorstwa, spółdzielnia pracy, powodowała że przedsiębiorstwo było własnością ogółu pracowników. Posiadanie udziałów w spółdzielni było możliwe wyłącznie przez pracowników zatrudnianych na spółdzielczą umową o pracę. Każdy spółdzielca był sobie równy, a decyzje zapadały w sposób demokratyczny, w tym te dotyczące podziału zysku. Zakończenie pracy oznaczało konieczność wyzbycia się udziałów.
Spółdzielnia Pracy „Muszynianka” wyróżniała się od innych spółdzielni pracy skalą działania. Jej znak towarowy jest jednym z bardziej rozpoznawalnych. Przez różnych socjalliberałów, socjaldemokratów czy innych osób wyznających „lepszy kapitalizm” była podawana jako przykład, że w kapitalizmie można inaczej – bez wyzysku, bez bogacenia się pracą innych, bez nadmiernych nierówności płacowych pomiędzy zarządem z zwykłymi pracownikami. Co niektórzy twierdzili, że państwowy wpływ na gospodarkę, jak np. w Polsce Ludowej, szkodził spółdzielczości.
Aż tu nagle bez rozgłosu we wrześniu 2019 roku Spółdzielnia Pracy „Muszynianka” przekształciła się w spółkę kapitałową. Ponieważ przepisy uniemożliwiają proste przekształcanie spółdzielni pracy w spółkę, powołano nową spółkę a spółdzielnię pracy wykreślono z rejestru sądowego. Odtąd jest zwykłą spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. Udziały są rozproszone na wszystkich dotychczasowych spółdzielców, czyli żaden nie posiada więcej jak 10%.
Źle to rokuje na przyszłość. Spółkę z o.o. znacznie łatwiej przejąć niż spółdzielnię pracy. Co prawda można ustanowić jakieś zabezpieczenia aby ograniczyć sprzedaż udziałów obcym podmiotom, ale zawsze można je łatwo zmienić lub znieść. W spółdzielni pracy nabycie udziałów przez kogoś niebędącego pracownikiem jest prawnie niemożliwe i to wyklucza łatwe przejęcie.
Spółek w akcjonariacie pracowniczym jest niewiele w Polsce. Szerzej znane są tylko trzy: Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych (marka „Bella”), „Polmos” Bielsko-Biała, zakłady cukiernicze „Kopernik”. We wszystkich innych przypadkach prywatyzacji pracowniczej zazwyczaj, po jakimś czasie, kończyło się to sprzedażą udziałów przez pracowników innym podmiotom, skupieniem udziałów przez kilka osób albo po prostu upadłością.
W przypadku „Muszynianki” oczywiście nic takiego może nie nastąpić, ale sam fakt przekształcenia spółdzielni pracy w spółkę jest już negatywny. Według środków przekazu jest to spowodowane chęcią pozostania udziałowcem przez 40 dotychczasowych pracowników odchodzących na emeryturę. W spółdzielni pracy odchodząc na emeryturę należy się wyzbyć udziałów, bo przestaje się być pracownikiem. Udział może wtedy nabyć inny pracownik, np. młodszy stażem. Oczywiście nie ma też mowy o dziedziczeniu udziałów. To jest oczywiste, bo nie będąc pracownikiem nie powinno się decydować o podziale zysku wypracowanego cudzą pracą ani tym bardziej pobierać dywidend z tego zysku. Równocześnie nie jest wykluczona jakaś więź z emerytowanymi pracownikami: zakładowy fundusz świadczeń socjalnych może obejmować emerytów, mogą być oni zapraszani na firmowe spotkania integracyjne z pracownikami itp. No ale widać zwyciężył argument portfela, czyli po prostu chęć zysku. Jest to sprzeczne z ideałami spółdzielczości. Zgodnie z nimi spółdzielnia działa do wyższych celów, po to aby zaspokajać własne potrzeby. Nie po to by wyłącznie maksymalizować zysk, do czego służą przede wszystkim spółki kapitałowe. Z powyższych powodów część spółdzielców sprzeciwiała się, kiedy uchwalano zmiany w ustawach umożliwiające przekształcenie spółdzielni w spółkę.
Wraz z przekształceniem „Muszynianki” zmniejszyła się liczba spółdzielni pracy działających na skalę ogólnokrajową. Z najbardziej znanych pozostały jeszcze „Społem” Kielce, wytwórca Majonezu Kieleckiego i Poznańska Chemiczna Spółdzielnia Pracy „Unia”, wytwórca środków czystości Tytan.
W przypadku wody, oczywiście najlepiej pić kranówkę. Jeśli już jednak potrzebujemy wody butelkowanej lub mineralnej, to w pierwszej kolejności jest Kryniczanka z państwowego Uzdrowiska „Krynica-Żegiestów”. Dalej mamy Piwniczankę ze Spółdzielni Pracy „Piwniczanka”. Niestety obie nie są tak powszechnie dostępne w sklepach. Muszynianka, choć jest niżej, to wciąż powinniśmy brać ją pod uwagę kierując się zasadami patriotyzmu gospodarczego (czytaj tutaj), jako przedsiębiorstwo polskie i należące do pracowników.
Spółdzielnia Pracy Przemysłu Spożywczego „Postęp” powstała w 1951 roku, w 2005 roku zmieniła nazwę na Spółdzielnia Pracy „Muszynianka”. Forma organizacyjno-prawna przedsiębiorstwa, spółdzielnia pracy, powodowała że przedsiębiorstwo było własnością ogółu pracowników. Posiadanie udziałów w spółdzielni było możliwe wyłącznie przez pracowników zatrudnianych na spółdzielczą umową o pracę. Każdy spółdzielca był sobie równy, a decyzje zapadały w sposób demokratyczny, w tym te dotyczące podziału zysku. Zakończenie pracy oznaczało konieczność wyzbycia się udziałów.
Spółdzielnia Pracy „Muszynianka” wyróżniała się od innych spółdzielni pracy skalą działania. Jej znak towarowy jest jednym z bardziej rozpoznawalnych. Przez różnych socjalliberałów, socjaldemokratów czy innych osób wyznających „lepszy kapitalizm” była podawana jako przykład, że w kapitalizmie można inaczej – bez wyzysku, bez bogacenia się pracą innych, bez nadmiernych nierówności płacowych pomiędzy zarządem z zwykłymi pracownikami. Co niektórzy twierdzili, że państwowy wpływ na gospodarkę, jak np. w Polsce Ludowej, szkodził spółdzielczości.
Aż tu nagle bez rozgłosu we wrześniu 2019 roku Spółdzielnia Pracy „Muszynianka” przekształciła się w spółkę kapitałową. Ponieważ przepisy uniemożliwiają proste przekształcanie spółdzielni pracy w spółkę, powołano nową spółkę a spółdzielnię pracy wykreślono z rejestru sądowego. Odtąd jest zwykłą spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. Udziały są rozproszone na wszystkich dotychczasowych spółdzielców, czyli żaden nie posiada więcej jak 10%.
Źle to rokuje na przyszłość. Spółkę z o.o. znacznie łatwiej przejąć niż spółdzielnię pracy. Co prawda można ustanowić jakieś zabezpieczenia aby ograniczyć sprzedaż udziałów obcym podmiotom, ale zawsze można je łatwo zmienić lub znieść. W spółdzielni pracy nabycie udziałów przez kogoś niebędącego pracownikiem jest prawnie niemożliwe i to wyklucza łatwe przejęcie.
Spółek w akcjonariacie pracowniczym jest niewiele w Polsce. Szerzej znane są tylko trzy: Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych (marka „Bella”), „Polmos” Bielsko-Biała, zakłady cukiernicze „Kopernik”. We wszystkich innych przypadkach prywatyzacji pracowniczej zazwyczaj, po jakimś czasie, kończyło się to sprzedażą udziałów przez pracowników innym podmiotom, skupieniem udziałów przez kilka osób albo po prostu upadłością.
W przypadku „Muszynianki” oczywiście nic takiego może nie nastąpić, ale sam fakt przekształcenia spółdzielni pracy w spółkę jest już negatywny. Według środków przekazu jest to spowodowane chęcią pozostania udziałowcem przez 40 dotychczasowych pracowników odchodzących na emeryturę. W spółdzielni pracy odchodząc na emeryturę należy się wyzbyć udziałów, bo przestaje się być pracownikiem. Udział może wtedy nabyć inny pracownik, np. młodszy stażem. Oczywiście nie ma też mowy o dziedziczeniu udziałów. To jest oczywiste, bo nie będąc pracownikiem nie powinno się decydować o podziale zysku wypracowanego cudzą pracą ani tym bardziej pobierać dywidend z tego zysku. Równocześnie nie jest wykluczona jakaś więź z emerytowanymi pracownikami: zakładowy fundusz świadczeń socjalnych może obejmować emerytów, mogą być oni zapraszani na firmowe spotkania integracyjne z pracownikami itp. No ale widać zwyciężył argument portfela, czyli po prostu chęć zysku. Jest to sprzeczne z ideałami spółdzielczości. Zgodnie z nimi spółdzielnia działa do wyższych celów, po to aby zaspokajać własne potrzeby. Nie po to by wyłącznie maksymalizować zysk, do czego służą przede wszystkim spółki kapitałowe. Z powyższych powodów część spółdzielców sprzeciwiała się, kiedy uchwalano zmiany w ustawach umożliwiające przekształcenie spółdzielni w spółkę.
Wraz z przekształceniem „Muszynianki” zmniejszyła się liczba spółdzielni pracy działających na skalę ogólnokrajową. Z najbardziej znanych pozostały jeszcze „Społem” Kielce, wytwórca Majonezu Kieleckiego i Poznańska Chemiczna Spółdzielnia Pracy „Unia”, wytwórca środków czystości Tytan.
W przypadku wody, oczywiście najlepiej pić kranówkę. Jeśli już jednak potrzebujemy wody butelkowanej lub mineralnej, to w pierwszej kolejności jest Kryniczanka z państwowego Uzdrowiska „Krynica-Żegiestów”. Dalej mamy Piwniczankę ze Spółdzielni Pracy „Piwniczanka”. Niestety obie nie są tak powszechnie dostępne w sklepach. Muszynianka, choć jest niżej, to wciąż powinniśmy brać ją pod uwagę kierując się zasadami patriotyzmu gospodarczego (czytaj tutaj), jako przedsiębiorstwo polskie i należące do pracowników.