W obecnej sytuacji w zasadzie nie ma szans na prawidłowe przeprowadzenie wyborów prezydenckich, zaplanowanych na 10 trawnia 2020. Kłopoty związane z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2 występują już teraz, jest wielce prawdopodobne że będą kolejne związane z kampanią wyborczą, przygotowaniem i przeprowadzeniem głosowania. Czy rządzące stronnictwo, Prawo i Sprawiedliwość, będzie szło w zaparte?
Zgodnie z kalendarzem wyborczym, do 26 brzeźnia 2020 ubiegający się mają czas na zebranie i złożenie 100 tys. podpisów poparcia. Już to jest utrudnione, bo ulice są puste, zaleca się unikania wychodzenia z domu oraz styczności z kimkolwiek.
Trwa kampania wyborcza. Podczas niej nieodłącznym sposobem przekonywania do oddania głosu na ubiegającego się są spotkania z wyborcami. Obecnie nie są możliwe, bo obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób, a do tego zaleca się unikanie w ogóle wychodzenia z domu, styczności z kimkolwiek i zgromadzeń powyżej 30 osób.
Te dwa kłopoty już powodują wypaczenie wyborów. Wiadomo już o kolejnym kłopocie. Osoby przebywające w obowiązkowej kwarantannie domowej nie będą miały możliwości zagłosowania. W Polsce instytucja wędrującej urny wyborczej jest możliwa tylko w zamkniętych obwodach wyborczych, np. w zakładach opieki zdrowotnej, gdzie przebywają osoby obłożnie chore. Nie ma możliwości zastosowania wędrującej urny do osób, które przebywają w domu na obowiązkowej kwarantannie. Dlatego 10 trawnia 2020 nie powinno być nikogo, kto by na takiej kwarantannie przebywał. To oznacza że od 25 kwietnia 2020 nie powinno być żadnego nowego zakażenia, bowiem kwarantannie należy poddawać wszystkie osoby, które miały styczność z osobą zarażoną przed wykryciem zarażenia. W przeciwnym wypadku byłoby to pozbawienie czynnego prawa wyborczego osób poddawanych obowiązkowej kwarantannie. Na stan 20 brzeźnia 2020 20:00 zarażonych w Polsce jest 425 osób, 5 zmarło, 47 115 jest objętych kwarantanną, 62 120 zostało zgłoszonych do kwarantanny po powrocie z zagranicy. Już dzisiaj widać, że jednoznacznie nie można wykluczyć aby do 25 kwietnia 2020 uporano się całkowicie z epidemią, prawdopodobieństwo tego jest bliskie zeru.
W warunkach epidemii trudno sobie wyobrazić przeprowadzanie wyborów. Wówczas mnóstwo osób musi mieć styczność z innymi. Podejrzenie koronawirusa u jednego tylko członka komisji wyborczej może uniemożliwić przeprowadzenie wyborów w całej gromadzie (gminie). Podejrzenie koronawirusa u jednego wyborcy również może paraliżować czynności wyborcze w całym obwodzie głosowania.
Kłopoty mogą wyniknąć na etapie przygotowania do wyborów. Trudno dokładnie przewidzieć, a co za tym idzie trudno będzie zapobiec różnorakim kłopotom jakie pojawią się w toku przygotowań do wyborów. Im dłużej odwlekane będzie ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, tym więcej kłopotów może nabrzmieć. Stan nadzwyczajny oznacza bowiem wstrzymanie wszelkich czynności związanych z wyborami i wznowienie ich 90 dni po ustaniu stanu nadzwyczajnego. Nie oznacza rozpisania na nowo wyborów, a więc zaistniałe trudności mogą się później ciągnąć i mieć swoje skutki również po ustaniu stanu nadzwyczajnego. Nie będzie można też doraźnie wprowadzić zmian ustawowych, bo nie można wprowadzać zmian w zasadach wyborów już rozpisanych. Wybory przeprowadzane w taki sposób, z takimi trudnościami, powinny być uznane za nieważne.
Dotąd Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło już wiele obostrzeń poprzez celową ustawę i rozporządzenia. Obostrzenia te w dużej mierze pokrywają się z obostrzeniami wprowadzanymi poprzez stan klęski żywiołowej, który właśnie jest jednym z trzech stanów nadzwyczajnych (obok stanu wojennego i stanu wyjątkowego). Mimo że jest to nadużycie, prawdopodobnie nawet złamanie ustawy zasadniczej, PiS może iść dalej tą drogą, czyli wprowadzać uwarunkowania stanu klęski żywiołowej bez jego formalnego ogłaszania.
Na 5 dni przed datą krańcową złożenia 100 tys. podpisów PiS wprowadził kolejne obostrzenia i ogłosił stan epidemii. Jeśli PiS ugnie się i wprowadzi jednak stan klęski żywiołowej przesuwający wybory, to prawdopodobnie zrobi to później aniżeli w ciągu tych 5 dni. To oznacza, że już będzie jedno z uchybień dotyczących wyborów – utrudniona możliwość zebrania 100 tys. podpisów poparcia.
Jeśli sytuacja się diametralnie nie poprawi, to 10 trawnia 2020 w dalszym ciągu będzie zalecane nie wychodzenie z domu. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie szło w zaparte i będą wówczas wybory, to najlepszym sposobem będzie po prostu brak udziału, własne zdrowie jest bowiem ważniejsze niż obywatelski obowiązek. Póki co czekamy na rozwój wypadków.
Zgodnie z kalendarzem wyborczym, do 26 brzeźnia 2020 ubiegający się mają czas na zebranie i złożenie 100 tys. podpisów poparcia. Już to jest utrudnione, bo ulice są puste, zaleca się unikania wychodzenia z domu oraz styczności z kimkolwiek.
Trwa kampania wyborcza. Podczas niej nieodłącznym sposobem przekonywania do oddania głosu na ubiegającego się są spotkania z wyborcami. Obecnie nie są możliwe, bo obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób, a do tego zaleca się unikanie w ogóle wychodzenia z domu, styczności z kimkolwiek i zgromadzeń powyżej 30 osób.
Te dwa kłopoty już powodują wypaczenie wyborów. Wiadomo już o kolejnym kłopocie. Osoby przebywające w obowiązkowej kwarantannie domowej nie będą miały możliwości zagłosowania. W Polsce instytucja wędrującej urny wyborczej jest możliwa tylko w zamkniętych obwodach wyborczych, np. w zakładach opieki zdrowotnej, gdzie przebywają osoby obłożnie chore. Nie ma możliwości zastosowania wędrującej urny do osób, które przebywają w domu na obowiązkowej kwarantannie. Dlatego 10 trawnia 2020 nie powinno być nikogo, kto by na takiej kwarantannie przebywał. To oznacza że od 25 kwietnia 2020 nie powinno być żadnego nowego zakażenia, bowiem kwarantannie należy poddawać wszystkie osoby, które miały styczność z osobą zarażoną przed wykryciem zarażenia. W przeciwnym wypadku byłoby to pozbawienie czynnego prawa wyborczego osób poddawanych obowiązkowej kwarantannie. Na stan 20 brzeźnia 2020 20:00 zarażonych w Polsce jest 425 osób, 5 zmarło, 47 115 jest objętych kwarantanną, 62 120 zostało zgłoszonych do kwarantanny po powrocie z zagranicy. Już dzisiaj widać, że jednoznacznie nie można wykluczyć aby do 25 kwietnia 2020 uporano się całkowicie z epidemią, prawdopodobieństwo tego jest bliskie zeru.
W warunkach epidemii trudno sobie wyobrazić przeprowadzanie wyborów. Wówczas mnóstwo osób musi mieć styczność z innymi. Podejrzenie koronawirusa u jednego tylko członka komisji wyborczej może uniemożliwić przeprowadzenie wyborów w całej gromadzie (gminie). Podejrzenie koronawirusa u jednego wyborcy również może paraliżować czynności wyborcze w całym obwodzie głosowania.
Kłopoty mogą wyniknąć na etapie przygotowania do wyborów. Trudno dokładnie przewidzieć, a co za tym idzie trudno będzie zapobiec różnorakim kłopotom jakie pojawią się w toku przygotowań do wyborów. Im dłużej odwlekane będzie ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, tym więcej kłopotów może nabrzmieć. Stan nadzwyczajny oznacza bowiem wstrzymanie wszelkich czynności związanych z wyborami i wznowienie ich 90 dni po ustaniu stanu nadzwyczajnego. Nie oznacza rozpisania na nowo wyborów, a więc zaistniałe trudności mogą się później ciągnąć i mieć swoje skutki również po ustaniu stanu nadzwyczajnego. Nie będzie można też doraźnie wprowadzić zmian ustawowych, bo nie można wprowadzać zmian w zasadach wyborów już rozpisanych. Wybory przeprowadzane w taki sposób, z takimi trudnościami, powinny być uznane za nieważne.
Dotąd Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło już wiele obostrzeń poprzez celową ustawę i rozporządzenia. Obostrzenia te w dużej mierze pokrywają się z obostrzeniami wprowadzanymi poprzez stan klęski żywiołowej, który właśnie jest jednym z trzech stanów nadzwyczajnych (obok stanu wojennego i stanu wyjątkowego). Mimo że jest to nadużycie, prawdopodobnie nawet złamanie ustawy zasadniczej, PiS może iść dalej tą drogą, czyli wprowadzać uwarunkowania stanu klęski żywiołowej bez jego formalnego ogłaszania.
Na 5 dni przed datą krańcową złożenia 100 tys. podpisów PiS wprowadził kolejne obostrzenia i ogłosił stan epidemii. Jeśli PiS ugnie się i wprowadzi jednak stan klęski żywiołowej przesuwający wybory, to prawdopodobnie zrobi to później aniżeli w ciągu tych 5 dni. To oznacza, że już będzie jedno z uchybień dotyczących wyborów – utrudniona możliwość zebrania 100 tys. podpisów poparcia.
Jeśli sytuacja się diametralnie nie poprawi, to 10 trawnia 2020 w dalszym ciągu będzie zalecane nie wychodzenie z domu. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie szło w zaparte i będą wówczas wybory, to najlepszym sposobem będzie po prostu brak udziału, własne zdrowie jest bowiem ważniejsze niż obywatelski obowiązek. Póki co czekamy na rozwój wypadków.