Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi upowszechniło listę przedsiębiorstw, które w pierwszym kwartale importowały mleko i sery. Niby prawidłowe działanie, ale jest wyrwane z kontekstu i bardziej szkodzi polskim przedsiębiorstwom, w tym spółdzielniom.
Aktualizacja: 29.09.2020 (stanowiska spółdzielni)
Ministerstwo Rolnictwa podało dwie listy, na których jest 12 przedsiębiorstw importujących ser i masło oraz 14 przedsiębiorstw importujących mleko (zobacz tutaj). Ministerstwo wyraźnie stwierdziło, że przedsiębiorstwa te działają niepatriotycznie. Szczególnie ciekawa jest druga lista, na której na 14 przedsiębiorstw jest aż 6 spółdzielni mleczarskich: w Inowrocławiu, Sieradzu, Wysokim Mazowieckim (zakład w Sanoku), Piątnicy (w tym zakład w Ostrołęce), Bieruniu i Giżycku. Importowały one mleko z Czech, Niemiec, Słowacji i Litwy. A przecież zgodnie zasadami patriotyzmu gospodarczego, najpierw powinniśmy wybierać wytwory właśnie spółdzielni.
Okazuje się, że lista jest po prostu wyrwana z kontekstu. Zawiera wyłącznie dane jednostkowe i nie przekazuje pełnego obrazu sytuacji. Do sprawy odniosła się Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Piątnicy. Spółdzielnia nie była w stanie pozyskać więcej mleka w kraju, więc niewielką część, tj. niecałe 2,7%, zaimportowała z Litwy, najbliżej skąd się dało. Spółdzielnia od 2012 roku zespołowo wspiera gospodarstwa, które zechcą przejść na rolnictwo ekologiczne i dostarczać jej surowców, a mimo to wciąż są niedobory w surowcu. Do sprawy odniosła się też Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Giżycku, podając że jest to wyłącznie działanie służące zwiększaniu eksportu, a wartość importu surowca wynosi tylko 4% wartości eksportu spółdzielni. Spółdzielnia Mleczarska w Wysokim Mazowieckim oświadczyła, że surowce z innych krajów sprowadza sporadycznie, w niewielkim zakresie i że służy to wyłącznie eksportowi do krajów pochodzenia surowców. Z kolei Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Sieradzu szczegółowo wyjaśniła, że mleko z Niemiec zostało dostarczone jednorazowo przez jednego ze stałych kontrahentów do wykonania na jego rzecz usługi proszkowania mleka – nie był to zakup spółdzielni, przedstawiona ilość to zaledwie 0,003% przerobionego w podanym okresie mleka, a wszystkie produkty własne spółdzielni są wyłącznie z krajowego mleka.
Lista ministerstwa jest tym śmieszniejsza, że pośród takich tuzów jak Unilever czy Danon znajduje się na niej niewielkie gospodarstwo „Wańczykówka” w Krzeszowie z importem wynoszącym „oszałamiające” 2,3 tys. l mleka. Gospodarstwo specjalizuje się w wytwarzaniu serów jako zdrowej żywności, mieści się blisko granicy z Czechami. Prawdopodobnie nie miało możliwości pozyskania mleka ekologicznego w swoich krajowych okolicach, więc zaimportowało z sąsiednich Czech.
Żeby było ciekawiej, na liście umieszczony jest Danon Polska Oddział w Bieruniu. Dokładnie to samo przedsiębiorstwo jest głównym i jednym z dwóch odbiorców mleka od państwowego Kombinatu Rolnego „Kietrz” podległemu pośrednio Ministerstwu Rolnictwa.
To działanie Ministerstwa Rolnictwa pokazuje, że tak naprawdę rządzący nie mają pomysłu na zwiększenie samowystarczalności żywieniowej Polski. Doprowadzono do tego, że spółdzielnia będąca własnością 2 tys. polskich rolników (Piątnica), musi posiłkować się importem bo brakuje w Polsce mleka ekologicznego, a równocześnie głównym odbiorcą mleka z ostatniego PGR-u jest koncern zagraniczny.
Czytaj również:
Patriotyzm gospodarczy a lewica
Ostatni PGR działa w najlepsze
Aktualizacja: 29.09.2020 (stanowiska spółdzielni)
Ministerstwo Rolnictwa podało dwie listy, na których jest 12 przedsiębiorstw importujących ser i masło oraz 14 przedsiębiorstw importujących mleko (zobacz tutaj). Ministerstwo wyraźnie stwierdziło, że przedsiębiorstwa te działają niepatriotycznie. Szczególnie ciekawa jest druga lista, na której na 14 przedsiębiorstw jest aż 6 spółdzielni mleczarskich: w Inowrocławiu, Sieradzu, Wysokim Mazowieckim (zakład w Sanoku), Piątnicy (w tym zakład w Ostrołęce), Bieruniu i Giżycku. Importowały one mleko z Czech, Niemiec, Słowacji i Litwy. A przecież zgodnie zasadami patriotyzmu gospodarczego, najpierw powinniśmy wybierać wytwory właśnie spółdzielni.
Okazuje się, że lista jest po prostu wyrwana z kontekstu. Zawiera wyłącznie dane jednostkowe i nie przekazuje pełnego obrazu sytuacji. Do sprawy odniosła się Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Piątnicy. Spółdzielnia nie była w stanie pozyskać więcej mleka w kraju, więc niewielką część, tj. niecałe 2,7%, zaimportowała z Litwy, najbliżej skąd się dało. Spółdzielnia od 2012 roku zespołowo wspiera gospodarstwa, które zechcą przejść na rolnictwo ekologiczne i dostarczać jej surowców, a mimo to wciąż są niedobory w surowcu. Do sprawy odniosła się też Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Giżycku, podając że jest to wyłącznie działanie służące zwiększaniu eksportu, a wartość importu surowca wynosi tylko 4% wartości eksportu spółdzielni. Spółdzielnia Mleczarska w Wysokim Mazowieckim oświadczyła, że surowce z innych krajów sprowadza sporadycznie, w niewielkim zakresie i że służy to wyłącznie eksportowi do krajów pochodzenia surowców. Z kolei Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Sieradzu szczegółowo wyjaśniła, że mleko z Niemiec zostało dostarczone jednorazowo przez jednego ze stałych kontrahentów do wykonania na jego rzecz usługi proszkowania mleka – nie był to zakup spółdzielni, przedstawiona ilość to zaledwie 0,003% przerobionego w podanym okresie mleka, a wszystkie produkty własne spółdzielni są wyłącznie z krajowego mleka.
Lista ministerstwa jest tym śmieszniejsza, że pośród takich tuzów jak Unilever czy Danon znajduje się na niej niewielkie gospodarstwo „Wańczykówka” w Krzeszowie z importem wynoszącym „oszałamiające” 2,3 tys. l mleka. Gospodarstwo specjalizuje się w wytwarzaniu serów jako zdrowej żywności, mieści się blisko granicy z Czechami. Prawdopodobnie nie miało możliwości pozyskania mleka ekologicznego w swoich krajowych okolicach, więc zaimportowało z sąsiednich Czech.
Żeby było ciekawiej, na liście umieszczony jest Danon Polska Oddział w Bieruniu. Dokładnie to samo przedsiębiorstwo jest głównym i jednym z dwóch odbiorców mleka od państwowego Kombinatu Rolnego „Kietrz” podległemu pośrednio Ministerstwu Rolnictwa.
To działanie Ministerstwa Rolnictwa pokazuje, że tak naprawdę rządzący nie mają pomysłu na zwiększenie samowystarczalności żywieniowej Polski. Doprowadzono do tego, że spółdzielnia będąca własnością 2 tys. polskich rolników (Piątnica), musi posiłkować się importem bo brakuje w Polsce mleka ekologicznego, a równocześnie głównym odbiorcą mleka z ostatniego PGR-u jest koncern zagraniczny.
Czytaj również:
Patriotyzm gospodarczy a lewica
Ostatni PGR działa w najlepsze