Na początku wrzućmy kamyczek do ogródka pacyfistów. Pacyfiści, a ich pełno na lewicy, chcieliby dokonać powszechnego rozbrojenia i rozwiązania sił zbrojnych. Poczyniłoby to oszczędności pieniężne, które można by było przeznaczyć na rzekomo potrzebniejsze rzeczy. To błąd. Posiadanie odpowiednio nowoczesnych i licznych sił zbrojnych przynosi ogromne korzyści całemu społeczeństwu: zapewnia bezpieczeństwo przed różnymi wrogami zewnętrznymi (a ci zawsze będą), rozwija naukę i przemysł, zapewnia suwerenność własnego państwa, wpływa pozytywnie na wychowanie obywateli, a do tego wszystkiego zapewnia wsparcie w razie klęski żywiołowej. W tym wpisie skupimy się na tym ostatnim i przedstawimy dwa dobre przykłady z Polski Ludowej, kiedy to sprawy obronności miały przełożenie na bezpieczeństwo zdrowotne obywateli.
W 1966 roku obchodzono Tysiąclecie Państwa Polskiego, które postanowiono upamiętnić 1000 szkół-pomników. W latach 1959-1967 plan urzeczywistniono z nawiązką, oddając do użytku 1417 szkół. W latach 1966-1972 budowę szkół ciągnięto dalej, choć już nie jako szkoły-pomniki, stawiając kolejne 1368 szkół. Głównym celem było oczywiście zapewnienie odpowiednich warunków do nauki, ale pomyślano szerzej. Wiele z postawionych szkół w razie potrzeby mogło być łatwo przekształconych w szpitale, dzięki uwzględnieniu tego zamiaru przy planowaniu. Osobne wejście do sali było przeznaczone dla izby przyjęć. Więcej lamp w danej sali lekcyjnej oznaczało przeznaczenie jej na salę operacyjną. Kantorki były przeznaczone dla przygotowań do operacji, stąd też krany w nich i okienka na salę służące przekazaniu przygotowanych narzędzi chirurgicznych. Odpowiednio szersze drzwi i klatki schodowe miały ułatwiać przemieszczanie się z noszami. Umywalki w salach lekcyjnych lub ślepe przyłącza także miały znaczenie przy urządzaniu tymczasowych szpitali w budynkach szkół.
Obecnie wiele szkół zatraciło swoje cechy zapasowego miejsca szpitalnego, na przestrzeni lat przez podczas różnorakich prac remontowych nie dbano o to.
Czytaj również: Najlepsze pomniki postawione przez Polskę Ludową
Drugim ciekawym przykładem są autobusy wytwarzane w Polsce Ludowej. Zostały zaplanowane tak, żeby w razie potrzeby można je było łatwo przerobić na sanitarki. Dotyczy to starszych autobusów San H27, San H100, najpopularniejszych i jeżdżących do dziś Autosanów H9 oraz nowszych Autosanów H10. Opracowano dla nich „urządzenia sanitarne”, np. urządzenie sanitarne US-71, które były gotowym zestawem słupków, zaczepów, prowadnic umożliwiającym przeróbkę. Wcześniej należało wymocować z autobusu siedzenia. Autosany H9, mimo że miały silniki z tyłu, z przodu posiadały uchylną maskę. Z pozoru była niepotrzebna, a zimą kłopotliwa i dla lepszego uszczelnienia zakładano na przód pokrowiec fabrycznie dołączany do wyposażenia. Od wewnątrz były tam dwuskrzydłowe drzwiczki za którymi stała wyciągana szafka dla kierowcy. Właśnie tą drogą miano ładować rannych, których mogło być 18 w jednym przewozie. Kierowcy w Państwowej Komunikacji Samochodowej odbywali szkolenie wojskowe z montażu urządzeń sanitarnych a także aranżowali przejazdy różnymi drogami na wypadek nieprzejezdności danych odcinków. Poszczególne przedsiębiorstwa w razie wojny miały formować jednostki wojskowe, np. przedsiębiorstwa PKS w Busku-Zdroju i Staszowie miały formować po jednej kompanii, każda po 36 autobusów. Te dwie kompanie tworzyły 75 Batalion Autobusów Sanitarnych (75 BASan). Na ten wypadek przedsiębiorstwa PKS posiadały magazyny mobilizacyjne, w których oprócz urządzeń sanitarnych były też niektóre inne rzeczy.
Do Autosana H10 już nie zdążono wytworzyć urządzenia sanitarnego. W latach 90. zrezygnowano z takich wymogów względem autobusów. Kolejne wersje i typy autobusów wytwarzanych w Sanockiej Fabryce Autobusów „Polmo-Autosan” posiadają już nieotwieralną przednią maskę. Starszym autobusom w ramach prac unowocześniających także montuje się nowe czoło bez otwieranej klapy. Obecnie mnóstwo przedsiębiorstw Państwowej Komunikacji Samochodowej rozpieprzono, a przewozy zbiorowe są w fatalnym stanie – nie ma mowy o ich łatwym wykorzystaniu w sytuacjach nadzwyczajnych.
Krytycy zaraz zarzucają, że nie chodziło o dobrostan zwykłych ludzi, a o udział w działaniach wojennych. Tyle że przecież jedno z drugim się wiąże i nie da się tego rozdzielić. Dobrze przygotowana ochrona ludności jest niezbędna dla obronności kraju i odwrotnie. Powyższe rozwiązana były możliwe do wykorzystania także na wypadek innych zagrożeń, jak chociażby epidemie. Dobrze przygotowane wojsko i infrastruktura na wypadek wojny stanowi ogromne wsparcie dla ludności cywilnej.
Czytaj również: Brak schronów dla ludności cywilnej
Polska Ludowa dowiodła tego, że potrafiła dbać o lud, zgodnie z nazwą. Przy planowaniu działań uwzględniano ochronę ludności, m.in. stawiając schrony i inne miejsca ukrycia. Magazyny Obrony Cywilnej i państwowe zapasy były należycie doposażone. Opieka zdrowotna była powszechnie dostępna, wprowadzano obowiązkowe szczepienia, prowadzono akcje „Biała niedziela”. Wyplewiono takie choroby zakaźne jak malaria, ospa prawdziwa, gruźlica. Bardzo dobrze poradzono sobie podczas ostatniej epidemii ospy prawdziwej w 1963 roku czy też ze skutkami awarii w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej im. Włodzimierza Iljicza Lenina w 1986 roku.
Czytaj również: Ostatnia epidemia ospy prawdziwej w Polsce
Obecnie wg prawa zamiast „służby zdrowia” mamy „ochronę zdrowia”. Kolumny transportu sanitarnego dla oszczędności zostały połączone ze stacjami pogotowia ratunkowego. Laboratoria zostały polikwidowane. SanEpid nie jest jednolitą strukturą zarządczą, dyrektorów powiatowych stacji do 15 brzeźnia 2020 powoływał starosta, który przecież nie ma odpowiedniej wiedzy w temacie. Obrona Cywilna istnieje tylko formalni. Tymi i podobnymi działaniami zaprzepaszczono ogromny dorobek Polski Ludowej w dziedzinie ochrony zdrowia i bezpieczeństwa ludności.