„95% skuteczności”, „szczepienia w Polsce jeszcze w styczniu”, „rząd przedstawił plan szczepień”, „wiadomość dnia: szczepionka zarejestrowana w Wielkiej Brytanii” – to tylko kilka przekazów w ostatnim czasie, którymi byliśmy częstowani. Nie wiadomo, czemu ma służyć takie urabianie opinii społecznej, bo na podstawowe pytania związane ze szczepionką wciąż nie ma odpowiedzi.
Wynalezienie i zastosowanie szczepionki przeciwko koronawirusowi zespołu ostrej niewydolności oddechowej SARS-CoV-2 z pewnością będzie epokowym wydarzeniem. Czy współczesny świat, owładnięty kapitalizmem, tego nie zepsuje, skoro już zepsuł wiele w walce z epidemią?
W pracach nad szczepionką biorą udział ogromne, ponadnarodowe koncerny farmaceutyczne. Jak każda prywatna firma, kierują się one maksymalizacją zysku. Wobec tego można mieć ogromne wątpliwości, czy maksymalizacja zysku nie przesłoni ważniejszych czynników. Wszak ponadnarodowe koncerny są w stanie korumpować rządy poszczególnych państw. Z pewnością też zabezpieczą się przed odpowiedzialnością za ewentualne nieprawidłowości, nawet jeśli w opinii społecznej będą spaleni, to i tak się dorobią.
Nieznane są potencjalne skutki uboczne zastosowanych nowych technologii, jak np. szczepionki RNA (m.in. firmy Moderna), co jest dziejach medycyny zjawiskiem niespotykanym, ale może wiązać się z ryzykiem poważnych chorób autoimmunologicznymi. Inny przykład, szczepionka firmy AstraZeneka wykorzystująca adenowirus szympansa, a nie ludzki – nigdy dotąd czegoś podobnego nie robiono, a wcześniejsze próby podobnych doświadczeń nie wykazywały powodzenia.
Inna ujawniona wtopa, to omyłka przy dawkowaniu szczepionek AstraZeneka. Części ochotnikom pierwszą dawkę omyłkowo podano w połowie, a nie w całości. Jak do tej omyłki doszło, szczegółów nie ujawniono, ale już sam jej fakt wystawia złe świadectwo. W wyniku tej pomyłki okazało się, że ten sposób dawkowania jest bardziej skuteczny. Dlaczego zmniejszona dawka jest bardziej skuteczna od pełnej? Tego nie wiadomo.
Wątpliwości budzi też inny wytwórca, Pfizer. Prezes Pfizera sprzedał akcje, kiedy ich wartość wzrosła po ogłoszeniu wysokiej skuteczności ich szczepionki, co nie wystawia dobrego świadectwa. W przeszłości Pfizer był karany za korupcję i wciskanie na siłę swoich leków, o czym możemy przeczytać na polskiej stronie rządowej (czytaj tutaj).
Najmniej wątpliwości budzi szczepionka rosyjska. Została wynaleziona nie przez prywatny koncern, a przez państwową instytucję: Narodowe Centrum Badań Epidemiologii i Mikrobiologii im. Mikołaja Teodorowicza Gamalei, które jest doświadczoną jednostką z doświadczeniami jeszcze ze Związku Radzieckiego. Wyniki badań zostały upowszechnione. Szczepionka Sputnik V wykorzystuje klasyczny mechanizm działania, sprawdzony w wielu dotychczasowych szczepionkach. Imperialistyczny zachód najpierw obśmiewał szczepionkę, a obecnie ją pomija i w wielu zestawieniach nie jest wykazywana. Nie potrafiąc znaleźć negatywnych stron tej szczepionki, zachód woli ją przemilczać, podpisywać wstępne umowy z kapitalistycznymi koncernami i ostrzegać rządy które wychylą się w kierunku rosyjskiej szczepionki.
Mimo, że jeszcze daleko do wprowadzenia szczepionek, te i wiele innych wątpliwości pojawia się już teraz, bo prace nad wieloma szczepionkami zachodnich koncernów nie są szczegółowo opisane i przedstawione opinii społecznej. Zamiast tego rzuca się tylko puste hasła o wysokiej skuteczności, kolejnej fazie testów, zarejestrowaniu itd. To woda na młyn antyszczepionkowych szurów.
Na tę chwilę nie ma też odpowiedzi na wiele podstawowych pytań. Nie jest jasne na tę chwilę, czy można zaszczepić daną szczepionką: ozdrowieńców, osoby zarażone, kobiety w ciąży, osoby z obniżoną odpornością, z rzadkimi chorobami? Jakie są dokładne przeciwwskazania do zaszczepienia? Jaki jest czas trwania efektu szczepionki? Uzyskanie odpowiedzi na te pytania jest konieczne, wymaga wielu badań i prób na ochotnikach, a to wiąże się z długim czasem. Wszak szczepionka ma chronić głównie słabszych.
Mimo braku odpowiedzi na podstawowe pytania, polski rząd już zdołał ogłosić swoje przygotowania. Kompromitacja w walce z epidemią powoduje, że tylko naiwni ludzie uwierzą w zapewnienia o przygotowaniu do akcji szczepieniowej. Państwo z kartonu, którego już same dane o liczbie zarażeń są niewiarygodne, nie jest w stanie przeprowadzić sprawnej i szybkiej akcji szczepieniowej. Jeśli się okaże, że np. szczepionka będzie miała wysokie wymagania dla przechowywania i przewożenia, to trzeba będzie to zorganizować. A nawet jeśli to nie wystąpi, to i tak stopień organizacji szerokiej akcji szczepieniowej przerasta państwo z kartonu. Już widać przekładanie daty rozpoczęcia: najpierw mówiono o styczniu 2020, później o przełomie stycznia-lutego, teraz mówi się o „lutym, może marcu”.
Państwo z kartonu już z resztą się obnażyło, zapowiadając że szczepienia nie będą obowiązkowe. Tak więc każda osoba zaszczepiona w dalszym ciągu będzie zmuszona zachowywać podstawowe środki ostrożności, na wypadek gdyby znalazła się w gronie 8-10% ludzi, dla których szczepionka okaże się nieskuteczna. Podobnie osoby, których zaszczepienie będzie niemożliwe z przyczyn medycznych.
Wątpliwości jest więc całe mnóstwo. Dlaczego w ostatnim czasie trwa w środkach przekazu szczepionkowe koronaszaleństwo? Możliwości jest kilka i nie wykluczają siebie nawzajem. Możliwe, że celem jest uspokojenie nastrojów międzynarodowej społeczności, zmęczonej epidemią. Możliwe, że rządy poszczególnych państw (na pewno Polski) chcą podbić swoje notowania u obywateli. Możliwe, że koncerny farmaceutyczne chcą podbić swoje notowania na giełdach.
Obywatelowi nie pozostaje nic innego, jak się zaszczepić, mimo braku zaufania do rządu i koncernów farmaceutycznych, bo odpowiedzialność za ewentualne nieprawidłowości poniosą wyłącznie władze. Bilans korzyści do ryzyka jest tu jednoznaczny, mimo szeregu wątpliwości i braku zaufania. W przeciwnym razie obywatel przenosi na siebie odpowiedzialność za narażenie siebie i innych na ryzyko zarażenia, odciążając z tej odpowiedzialności polskie władze – zapewne o to właśnie chodzi z dobrowolnością. Rząd ludowy wziąłby odpowiedzialność za obowiązkowe szczepienia i rozwiał wiele wątpliwości.
Wynalezienie i zastosowanie szczepionki przeciwko koronawirusowi zespołu ostrej niewydolności oddechowej SARS-CoV-2 z pewnością będzie epokowym wydarzeniem. Czy współczesny świat, owładnięty kapitalizmem, tego nie zepsuje, skoro już zepsuł wiele w walce z epidemią?
W pracach nad szczepionką biorą udział ogromne, ponadnarodowe koncerny farmaceutyczne. Jak każda prywatna firma, kierują się one maksymalizacją zysku. Wobec tego można mieć ogromne wątpliwości, czy maksymalizacja zysku nie przesłoni ważniejszych czynników. Wszak ponadnarodowe koncerny są w stanie korumpować rządy poszczególnych państw. Z pewnością też zabezpieczą się przed odpowiedzialnością za ewentualne nieprawidłowości, nawet jeśli w opinii społecznej będą spaleni, to i tak się dorobią.
Nieznane są potencjalne skutki uboczne zastosowanych nowych technologii, jak np. szczepionki RNA (m.in. firmy Moderna), co jest dziejach medycyny zjawiskiem niespotykanym, ale może wiązać się z ryzykiem poważnych chorób autoimmunologicznymi. Inny przykład, szczepionka firmy AstraZeneka wykorzystująca adenowirus szympansa, a nie ludzki – nigdy dotąd czegoś podobnego nie robiono, a wcześniejsze próby podobnych doświadczeń nie wykazywały powodzenia.
Inna ujawniona wtopa, to omyłka przy dawkowaniu szczepionek AstraZeneka. Części ochotnikom pierwszą dawkę omyłkowo podano w połowie, a nie w całości. Jak do tej omyłki doszło, szczegółów nie ujawniono, ale już sam jej fakt wystawia złe świadectwo. W wyniku tej pomyłki okazało się, że ten sposób dawkowania jest bardziej skuteczny. Dlaczego zmniejszona dawka jest bardziej skuteczna od pełnej? Tego nie wiadomo.
Wątpliwości budzi też inny wytwórca, Pfizer. Prezes Pfizera sprzedał akcje, kiedy ich wartość wzrosła po ogłoszeniu wysokiej skuteczności ich szczepionki, co nie wystawia dobrego świadectwa. W przeszłości Pfizer był karany za korupcję i wciskanie na siłę swoich leków, o czym możemy przeczytać na polskiej stronie rządowej (czytaj tutaj).
Najmniej wątpliwości budzi szczepionka rosyjska. Została wynaleziona nie przez prywatny koncern, a przez państwową instytucję: Narodowe Centrum Badań Epidemiologii i Mikrobiologii im. Mikołaja Teodorowicza Gamalei, które jest doświadczoną jednostką z doświadczeniami jeszcze ze Związku Radzieckiego. Wyniki badań zostały upowszechnione. Szczepionka Sputnik V wykorzystuje klasyczny mechanizm działania, sprawdzony w wielu dotychczasowych szczepionkach. Imperialistyczny zachód najpierw obśmiewał szczepionkę, a obecnie ją pomija i w wielu zestawieniach nie jest wykazywana. Nie potrafiąc znaleźć negatywnych stron tej szczepionki, zachód woli ją przemilczać, podpisywać wstępne umowy z kapitalistycznymi koncernami i ostrzegać rządy które wychylą się w kierunku rosyjskiej szczepionki.
Mimo, że jeszcze daleko do wprowadzenia szczepionek, te i wiele innych wątpliwości pojawia się już teraz, bo prace nad wieloma szczepionkami zachodnich koncernów nie są szczegółowo opisane i przedstawione opinii społecznej. Zamiast tego rzuca się tylko puste hasła o wysokiej skuteczności, kolejnej fazie testów, zarejestrowaniu itd. To woda na młyn antyszczepionkowych szurów.
Na tę chwilę nie ma też odpowiedzi na wiele podstawowych pytań. Nie jest jasne na tę chwilę, czy można zaszczepić daną szczepionką: ozdrowieńców, osoby zarażone, kobiety w ciąży, osoby z obniżoną odpornością, z rzadkimi chorobami? Jakie są dokładne przeciwwskazania do zaszczepienia? Jaki jest czas trwania efektu szczepionki? Uzyskanie odpowiedzi na te pytania jest konieczne, wymaga wielu badań i prób na ochotnikach, a to wiąże się z długim czasem. Wszak szczepionka ma chronić głównie słabszych.
Mimo braku odpowiedzi na podstawowe pytania, polski rząd już zdołał ogłosić swoje przygotowania. Kompromitacja w walce z epidemią powoduje, że tylko naiwni ludzie uwierzą w zapewnienia o przygotowaniu do akcji szczepieniowej. Państwo z kartonu, którego już same dane o liczbie zarażeń są niewiarygodne, nie jest w stanie przeprowadzić sprawnej i szybkiej akcji szczepieniowej. Jeśli się okaże, że np. szczepionka będzie miała wysokie wymagania dla przechowywania i przewożenia, to trzeba będzie to zorganizować. A nawet jeśli to nie wystąpi, to i tak stopień organizacji szerokiej akcji szczepieniowej przerasta państwo z kartonu. Już widać przekładanie daty rozpoczęcia: najpierw mówiono o styczniu 2020, później o przełomie stycznia-lutego, teraz mówi się o „lutym, może marcu”.
Państwo z kartonu już z resztą się obnażyło, zapowiadając że szczepienia nie będą obowiązkowe. Tak więc każda osoba zaszczepiona w dalszym ciągu będzie zmuszona zachowywać podstawowe środki ostrożności, na wypadek gdyby znalazła się w gronie 8-10% ludzi, dla których szczepionka okaże się nieskuteczna. Podobnie osoby, których zaszczepienie będzie niemożliwe z przyczyn medycznych.
Wątpliwości jest więc całe mnóstwo. Dlaczego w ostatnim czasie trwa w środkach przekazu szczepionkowe koronaszaleństwo? Możliwości jest kilka i nie wykluczają siebie nawzajem. Możliwe, że celem jest uspokojenie nastrojów międzynarodowej społeczności, zmęczonej epidemią. Możliwe, że rządy poszczególnych państw (na pewno Polski) chcą podbić swoje notowania u obywateli. Możliwe, że koncerny farmaceutyczne chcą podbić swoje notowania na giełdach.
Obywatelowi nie pozostaje nic innego, jak się zaszczepić, mimo braku zaufania do rządu i koncernów farmaceutycznych, bo odpowiedzialność za ewentualne nieprawidłowości poniosą wyłącznie władze. Bilans korzyści do ryzyka jest tu jednoznaczny, mimo szeregu wątpliwości i braku zaufania. W przeciwnym razie obywatel przenosi na siebie odpowiedzialność za narażenie siebie i innych na ryzyko zarażenia, odciążając z tej odpowiedzialności polskie władze – zapewne o to właśnie chodzi z dobrowolnością. Rząd ludowy wziąłby odpowiedzialność za obowiązkowe szczepienia i rozwiał wiele wątpliwości.