Urszula fon der Lajen, przewodnicząca Komisji Europejskiej wypowiedziała się na temat rosyjskiej szczepionki przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2. Z wypowiedzi wynika, że pomimo porażki Unii Europejskiej w kwestii szczepień, Komisja Europejska dalej brnie w jakąś rusofobię.
„Rzeczopospolita” przytoczyła wypowiedź Urszuli Gertudy Ernestowny fon der Lajen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, w temacie rosyjskiej szczepionki Sputnik V:
— Nie produkują w Europie, czyli oczywiście jeśli dostaliby autoryzację, to musielibyśmy przeprowadzić inspekcje w ich fabrykach. Bo, jak dobrze wiemy, proces produkcji musi być stabilny i wysokiej jakości. Ponadto ciągle się zastanawiamy, dlaczego Rosja teoretycznie oferuje miliony szczepionek innym, podczas gdy nie jest w stanie zaszczepić swojej ludności.
(Źródło: kliknij tutaj.)
Wypowiedź ta pokazuje, że Unia Europejska dalej brnie w rusofobię poprzez puste zarzuty. Co najmniej trzy wytwórnie, wytwarzające Sputnik V na skalę przemysłową, są położone w Europie: dwie w Moskwie i jedna w Wołgińskim. O co więc chodziło z tą Europą? Czy oznacza, że Unia Europejska ogranicza się wyłącznie do wytwórni w Europie Zachodniej? Byłoby to bez sensu. Niemniej, już dopuszczone szczepionki nie są w całości wytwarzane w Unii Europejskiej lub Europie. Jeden z wytwórców biologicznych substancji czynnych do szczepionki Pfizera mieści się w Stanach Zjednoczonych. Wytwórca biologicznej substancji czynnej do szczepionki Moderna mieści się w Szwajcarii, kraju będącym poza Unią Europejską, a nawet Europejskim Obszarem Gospodarczym. W przypadku AstraZeneki dwóch z trzech wytwórców biologicznej substancji czynnej mieści się w Stanach Zjednoczonych lub Zjednoczonym Królestwie.
Nie do końca wiadomo też po co należałoby robić taką inspekcję w miejscu wytwarzania szczepionki, skoro takowej raczej nie wykonuje się wobec wytwórców w Unii Europejskiej. Wątpliwe, czy odbywa się to wobec wytwórców w UE, biorąc pod uwagę ostanie przekomarzania się UE z koncernami. Choć nawet jeśli to się odbywa przy dopuszczaniu, to skąd od razu wątpliwość, że proces produkcji rosyjskiej szczepionki nie jest wysokiej jakości lub nie jest stabilny. Cokolwiek ta „stabilność” znaczy, wszak dostawy szczepionek w Unii Europejskiej trudno nazwać stabilnymi.
Ostatnie zdanie wypowiedzi to już szczyt wszystkiego. Dotąd żaden kraj na świecie nie był w stanie zaszczepić swojej ludności, a mimo to szczepionki są eksportowane. Szczególnie że Rosja oprócz sprzedaży samych szczepionek, podpisuje także umowy na ich produkcję: m.in. w Brazylii, Indiach i Wenezueli.
Wypowiedź jest tym bardziej kompromitująca, że prędkość zaszczepiania w Unii Europejskiej jest słaba, a z której to także odbywa się sprzedaż. Zrzeszenie Nadawców Publicznych Niemiec (ARD) podało, że eksport szczepionek przeciwko koronawirusowi z Unii Europejskiej odbywa się do 21 krajów: Stany Zjednoczone, Zjednoczone Królestwo, Chiny, Japonia, Kanada, Australia, Bahrajn, Czile, Kolumbia, Kostaryka, Ekwador, Kuwejt, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Oman, Panama, Katar, Arabia Saudyjska, Singapur i Zjednoczone Emiraty Arabskie. UE zgodziła się na wszystkie wnioski o eksport, jakie złożyło trzech wytwórców szczepionek obecnie dopuszczonych w UE. Do części krajów taki wniosek nie jest wymagany i możliwe, że sprzedaż odbywa się też do Norwegii, Szwajcarii, Izraela i na Ukrainę. Unia Europejska wprost przyznaje, że nie chce ograniczać eksportu szczepionek, aby pokazać koncernom farmaceutycznym, że „mając tu siedzibę pozostają wiarygodnymi partnerami w handlu międzynarodowym”. (Źródło: kliknij tutaj.) W kwestii Ukrainy pośrednikiem ma być Polska, która odsprzeda Ukrainie jakieś rzekome nadwyżki (!) – ma to wyraźnie polityczne podłoże, bo Ukraina na własne życzenie odcięła się do rosyjskich szczepionek. I mając w głowie te fakty, Urszula fon der Lajen śmie się zastanawiać, dlaczego Rosja sprzedaje swoje szczepionki innym krajom przed zaszczepieniem własnej ludności.
Twórcy Sputnika V odpowiedzi już częściowo na ten zarzut, twierdząc że masowe dostawy szczepionki byłyby możliwe od czerwca 2021, czyli już po zakończeniu masowych szczepień w Rosji. Stwierdzono też, że można to skrócić, angażując w produkcję zakłady położone w Unii Europejskiej.
Wypowiedź przewodniczącej Komisji Europejskiej jest wyraźnie nacechowana negatywnie i jasno wskazuje, że nie można liczyć na Unię Europejską. W odniesieniu do zachodnich koncernów wprost przyznano, że dawano im wskazówki co mają robić aby szybciej zarejestrować szczepionki w Europejskiej Agencji Leków (EMA). Dlaczego takich wskazówek nie dostaną rosyjscy wynalazcy szczepionki? Póki co są sprzeczne wiadomości co do tego, czy Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RFPI) złożył wniosek do Europejskiej Agencji Leków. RFPI twierdzi, że złożył ten wniosek i na dowód pokazuje zrzut ekranu, ale na zrzucie jest strona Szefów Agencji Leków (HMA), których członkiem jest EMA, a nie strona samej EMA. Może więc trzeba odrzucić rusofobię i pomóc Rosjanom zarejestrować szczepionkę, tak jak pomagano zachodnim koncernom. Choć z drugiej strony, EMA też jest wyraźnie zmieszana – podała wiadomość, że jeśli EMA nie podała komunikatu, to status danego leku/szczepionki nie uległ zmianie, a dotąd twórcy Sputnika V wyrazili jedynie chęć uczestnictwa w przeglądzie naukowym. Sęk w tym, że taki przegląd można uznać za już rozpoczęty, bo wcześniej EMA rzeczywiście wymieniła się wiadomościami z RFPI. Rzecznik EMA był wyraźnie poirytowany nieustanną natarczywością pytań związanych z rejestracją szczepionki Sputnik V, gdyż dziennikarze nie dali się łatwo zbyć odwołaniem do listy obecnie prowadzonych prac dopuszczeniowych. Wygląda na to, że lata odcinania się Unii Europejskiej od Rosji spowodowały istotne trudności w porozumiewaniu się. Zamiast postawić na łączność bezpośrednią, unijne instytucje wolą łączność przez komunikaty prasowe.
Tymczasem rząd Polski, zamiast na własną rękę dogadać się ws. dostaw szczepionek z Rosji i Chin, woli wzywać Komisję Europejską do nacisków na koncerny farmaceutyczne. Węgry zwiększyły sobie dostawy i wbrew Unii Europejskiej dopuściły u siebie szczepionki rosyjską i chińską. To samo rozważają Czechy, które wzięły rady od Węgier w kwestiach prawnych dopuszczenia szczepionek samodzielnie. Rząd Polski także jest przesiąknięty rusofobią i wygodnie jest mu zwalać całą winę na Unię Europejską, odbierając sobie podmiotowość.
Ostatnie wydarzenia może otworzą oczy co niektórym euroentuzjastom. Taki Tymoteusz Jakub Jerzewicz Kochan, działacz (niby)Lewicy i wielki zwolennik Unii Europejskiej, stwierdził:
„Obecnie UE to coraz bardziej parodia instytucji, do której miana aspiruje. […] W tym momencie mamy tu wręcz pokaz kompletnej zależności od prywaty i korporacji, które nawet nie udają, że będą się UE słuchać. Niemieckie, francuskie... Wszelkie przywództwo w UE jest w tym momencie żałosną imitacją sprawczości i woli mocy.” (Źródło: kliknij tutaj.)
Nie jest to żadne odkrycie, że podstawą istnienia Unii Europejskiej jest kapitalizm. Szkoda, że niektórzy dopiero teraz to dostrzegają.
„Rzeczopospolita” przytoczyła wypowiedź Urszuli Gertudy Ernestowny fon der Lajen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, w temacie rosyjskiej szczepionki Sputnik V:
— Nie produkują w Europie, czyli oczywiście jeśli dostaliby autoryzację, to musielibyśmy przeprowadzić inspekcje w ich fabrykach. Bo, jak dobrze wiemy, proces produkcji musi być stabilny i wysokiej jakości. Ponadto ciągle się zastanawiamy, dlaczego Rosja teoretycznie oferuje miliony szczepionek innym, podczas gdy nie jest w stanie zaszczepić swojej ludności.
(Źródło: kliknij tutaj.)
Wypowiedź ta pokazuje, że Unia Europejska dalej brnie w rusofobię poprzez puste zarzuty. Co najmniej trzy wytwórnie, wytwarzające Sputnik V na skalę przemysłową, są położone w Europie: dwie w Moskwie i jedna w Wołgińskim. O co więc chodziło z tą Europą? Czy oznacza, że Unia Europejska ogranicza się wyłącznie do wytwórni w Europie Zachodniej? Byłoby to bez sensu. Niemniej, już dopuszczone szczepionki nie są w całości wytwarzane w Unii Europejskiej lub Europie. Jeden z wytwórców biologicznych substancji czynnych do szczepionki Pfizera mieści się w Stanach Zjednoczonych. Wytwórca biologicznej substancji czynnej do szczepionki Moderna mieści się w Szwajcarii, kraju będącym poza Unią Europejską, a nawet Europejskim Obszarem Gospodarczym. W przypadku AstraZeneki dwóch z trzech wytwórców biologicznej substancji czynnej mieści się w Stanach Zjednoczonych lub Zjednoczonym Królestwie.
Nie do końca wiadomo też po co należałoby robić taką inspekcję w miejscu wytwarzania szczepionki, skoro takowej raczej nie wykonuje się wobec wytwórców w Unii Europejskiej. Wątpliwe, czy odbywa się to wobec wytwórców w UE, biorąc pod uwagę ostanie przekomarzania się UE z koncernami. Choć nawet jeśli to się odbywa przy dopuszczaniu, to skąd od razu wątpliwość, że proces produkcji rosyjskiej szczepionki nie jest wysokiej jakości lub nie jest stabilny. Cokolwiek ta „stabilność” znaczy, wszak dostawy szczepionek w Unii Europejskiej trudno nazwać stabilnymi.
Ostatnie zdanie wypowiedzi to już szczyt wszystkiego. Dotąd żaden kraj na świecie nie był w stanie zaszczepić swojej ludności, a mimo to szczepionki są eksportowane. Szczególnie że Rosja oprócz sprzedaży samych szczepionek, podpisuje także umowy na ich produkcję: m.in. w Brazylii, Indiach i Wenezueli.
Wypowiedź jest tym bardziej kompromitująca, że prędkość zaszczepiania w Unii Europejskiej jest słaba, a z której to także odbywa się sprzedaż. Zrzeszenie Nadawców Publicznych Niemiec (ARD) podało, że eksport szczepionek przeciwko koronawirusowi z Unii Europejskiej odbywa się do 21 krajów: Stany Zjednoczone, Zjednoczone Królestwo, Chiny, Japonia, Kanada, Australia, Bahrajn, Czile, Kolumbia, Kostaryka, Ekwador, Kuwejt, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Oman, Panama, Katar, Arabia Saudyjska, Singapur i Zjednoczone Emiraty Arabskie. UE zgodziła się na wszystkie wnioski o eksport, jakie złożyło trzech wytwórców szczepionek obecnie dopuszczonych w UE. Do części krajów taki wniosek nie jest wymagany i możliwe, że sprzedaż odbywa się też do Norwegii, Szwajcarii, Izraela i na Ukrainę. Unia Europejska wprost przyznaje, że nie chce ograniczać eksportu szczepionek, aby pokazać koncernom farmaceutycznym, że „mając tu siedzibę pozostają wiarygodnymi partnerami w handlu międzynarodowym”. (Źródło: kliknij tutaj.) W kwestii Ukrainy pośrednikiem ma być Polska, która odsprzeda Ukrainie jakieś rzekome nadwyżki (!) – ma to wyraźnie polityczne podłoże, bo Ukraina na własne życzenie odcięła się do rosyjskich szczepionek. I mając w głowie te fakty, Urszula fon der Lajen śmie się zastanawiać, dlaczego Rosja sprzedaje swoje szczepionki innym krajom przed zaszczepieniem własnej ludności.
Twórcy Sputnika V odpowiedzi już częściowo na ten zarzut, twierdząc że masowe dostawy szczepionki byłyby możliwe od czerwca 2021, czyli już po zakończeniu masowych szczepień w Rosji. Stwierdzono też, że można to skrócić, angażując w produkcję zakłady położone w Unii Europejskiej.
Wypowiedź przewodniczącej Komisji Europejskiej jest wyraźnie nacechowana negatywnie i jasno wskazuje, że nie można liczyć na Unię Europejską. W odniesieniu do zachodnich koncernów wprost przyznano, że dawano im wskazówki co mają robić aby szybciej zarejestrować szczepionki w Europejskiej Agencji Leków (EMA). Dlaczego takich wskazówek nie dostaną rosyjscy wynalazcy szczepionki? Póki co są sprzeczne wiadomości co do tego, czy Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RFPI) złożył wniosek do Europejskiej Agencji Leków. RFPI twierdzi, że złożył ten wniosek i na dowód pokazuje zrzut ekranu, ale na zrzucie jest strona Szefów Agencji Leków (HMA), których członkiem jest EMA, a nie strona samej EMA. Może więc trzeba odrzucić rusofobię i pomóc Rosjanom zarejestrować szczepionkę, tak jak pomagano zachodnim koncernom. Choć z drugiej strony, EMA też jest wyraźnie zmieszana – podała wiadomość, że jeśli EMA nie podała komunikatu, to status danego leku/szczepionki nie uległ zmianie, a dotąd twórcy Sputnika V wyrazili jedynie chęć uczestnictwa w przeglądzie naukowym. Sęk w tym, że taki przegląd można uznać za już rozpoczęty, bo wcześniej EMA rzeczywiście wymieniła się wiadomościami z RFPI. Rzecznik EMA był wyraźnie poirytowany nieustanną natarczywością pytań związanych z rejestracją szczepionki Sputnik V, gdyż dziennikarze nie dali się łatwo zbyć odwołaniem do listy obecnie prowadzonych prac dopuszczeniowych. Wygląda na to, że lata odcinania się Unii Europejskiej od Rosji spowodowały istotne trudności w porozumiewaniu się. Zamiast postawić na łączność bezpośrednią, unijne instytucje wolą łączność przez komunikaty prasowe.
Tymczasem rząd Polski, zamiast na własną rękę dogadać się ws. dostaw szczepionek z Rosji i Chin, woli wzywać Komisję Europejską do nacisków na koncerny farmaceutyczne. Węgry zwiększyły sobie dostawy i wbrew Unii Europejskiej dopuściły u siebie szczepionki rosyjską i chińską. To samo rozważają Czechy, które wzięły rady od Węgier w kwestiach prawnych dopuszczenia szczepionek samodzielnie. Rząd Polski także jest przesiąknięty rusofobią i wygodnie jest mu zwalać całą winę na Unię Europejską, odbierając sobie podmiotowość.
Ostatnie wydarzenia może otworzą oczy co niektórym euroentuzjastom. Taki Tymoteusz Jakub Jerzewicz Kochan, działacz (niby)Lewicy i wielki zwolennik Unii Europejskiej, stwierdził:
„Obecnie UE to coraz bardziej parodia instytucji, do której miana aspiruje. […] W tym momencie mamy tu wręcz pokaz kompletnej zależności od prywaty i korporacji, które nawet nie udają, że będą się UE słuchać. Niemieckie, francuskie... Wszelkie przywództwo w UE jest w tym momencie żałosną imitacją sprawczości i woli mocy.” (Źródło: kliknij tutaj.)
Nie jest to żadne odkrycie, że podstawą istnienia Unii Europejskiej jest kapitalizm. Szkoda, że niektórzy dopiero teraz to dostrzegają.