Obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości powinien być skazany. Nie ma żadnych wątpliwości, że ogrom śmierci w toku epidemii jest spowodowany wprost postanowieniami i uchybieniami rządzących. Przyszłe sądy ludowe powinny to wziąć pod uwagę. Skala wydarzeń jest tak duża, że możemy już mówić o systemowym mordowaniu.
W zasadzie każdy rząd od 1989 roku należy rozliczyć i ukarać. Każdy z nich przyczynił się do szkód państwa polskiego, łamał ustawę zasadniczą, pogrążał kraj gospodarczo, zwiększał ubóstwo i nierówności społeczne, narażał obywateli na coraz to nowe niebezpieczeństwa. Każdy też zaniedbywał służbę zdrowia i każdy przyczynił się do obecnych okoliczności.
Czytaj również: Konstytucja w III RP łamana nie tylko przez PiS
Jednak dopiero pod obecnymi władzami możemy mówić wręcz o planowym mordowaniu. Zmarło najwięcej osób od 1945 roku. Polska dochodzi do czołowych miejsc na liście krajów z największą liczbą zgonów przez koronawirusa. Do tego dochodzą zgony z innych przyczyn, spowodowane ograniczeniem dostępności służby zdrowia dla szeregu innych chorób. Po roku Rząd nie zadbał o zwiększenie nakładów na służbę zdrowia, nie zmobilizował wojska, wciąż są trudności z zaopatrzeniem ludności w porządne środki ochrony osobistej, nie egzekwowane są nawet podstawowe obostrzenia. Na szczepionkę czeka się długimi miesiącami, nie zadbano o rodzime wytwórstwo. Karetki stoją w kolejkach pod szpitalami. Szpitalom już oficjalnie w pismach zaleca się ograniczanie zużycia tlenu. Zdarzają się przypadki pozostawienia kogoś bez pomocy, bo nie było wolnej karetki, mimo że władze mają obowiązek zapewniać dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej. Wywiady epidemiologiczne są robione po łebkach. Są przypadki śmierci wprost spowodowanej przez Rząd, np. nauczycieli zmarłych po zarażeniu w miejscu roboczym. Władze w jednoznaczny sposób nie wywiązują się z obowiązku zwalczania chorób epidemicznych, który jest nakładany przez ustawę zasadniczą (konstytucję). Przy tej skali masowego, systemowo normalizowanego mordowania już pomniejsze znaczenie ma fakt, czy Rząd robi to świadomie i umyślnie czy może z własnej głupoty.
Gdyby takie okoliczności zaistniały w Polsce Ludowej, to funkcjonariusze historyczni dzisiaj pisaliby książki, jakie to były „mordercze władze”. Tymczasem 35 lat temu Polska była przygotowywana wręcz do III wojny światowej: z dużymi zapasami na wypadek okoliczności kryzysowych, z tysiącami szkół przygotowanych do pełnienia roli szpitali, z setkami autobusów mogących być szybko przerobionymi na sanitarki, ze stale zwiększającą się liczbą pracowników służby zdrowia i z porządnym systemem kształcenia kolejnych pracowników. Jeszcze 35 lat temu Ludowe Wojsko Polskie było cały czas szkolone na wypadek wszelkich sytuacji kryzysowych, nie wyłączając zagrożeń biologicznych. W szkołach na przysposobieniu obronnym każdy uczył się choćby zakładać maskę gazową.
Czytaj również: Przygotowanie Polski Ludowej do sytuacji kryzysowych
Polska w 1986 roku była w stanie skutecznie podać płyn Lugola wszystkim mieszkańcom w krótkim czasie. Wielką akcję rozpoczęto już ok. 13 godzin od postanowienia władz. Około 75% populacji dzieci w 11 województwach przyjęło jod stabilny w ciągu pierwszych 24 godzin akcji. W ciągu trzech dni płyn Lugola podano dla 18,5 mln osób, w tym ponad 95% dzieci i młodzieży. Akcję zakończono w ciągu niecałych 6 dni. Również w 1963 roku, podczas ostatniej epidemii ospy prawdziwej we Wrocławiu, Polska potrafiła otoczyć Wrocław kordonem milicji i wojska. Szczepionki sprowadzano skąd tylko się dało i w ciągu miesiąca zaszczepiono 98% mieszkańców Wrocławia. Łącznie w skali całego kraju w krótkim czasie zaszczepiono ok. 8 mln ludzi, z czego 2,5 mln na Dolnym Śląsku. Władze Wrocławia poradziły sobie z epidemią łącznie w cztery miesiące, z których rzeczywiste działania prowadzono tylko przez dwa. Światowa Organizacja Zdrowia przewidywała, że epidemia potrwa dwa lata i w jej wyniku zachoruje do 2 tysięcy osób, a umrze 200. Zachorowało 99 osób (najwięcej wśród służby zdrowia), z których 7 zmarło, w tym cztery to polegli lekarze i pielęgniarki. W izolatoriach umieszczono 989 osób na 2500 przygotowanych miejsc.
Czytaj również: Ostatnia epidemia ospy prawdziwej w Polsce
Nie jesteśmy najbiedniejszym, najgłupszym i najgorzej zorganizowanym narodem świata. A przynajmniej nie musimy nim być, co pokazują nasze wcześniejsze doświadczenia z lat 1963 i 1986. Pokazują to też doświadczenia w walce z epidemią koronawirusa krajów niekapitalistycznych: Kuba, Chiny, Wietnam, Kerala w Indiach. Swoim sposobem, acz skutecznie, zrobiła to Korea Północna. Także w niektórych krajach kapitalistycznych, które podjęły odpowiednie czynności, epidemia jest pod kontrolą: Korea Południowa, Tajwan, Nowa Zelandia, Australia.
W Polsce przeszliśmy do codzienności z epidemią i codzienną „dawką” zgonów liczonych w setkach. A przecież mamy do czynienia z systemowymi i planowymi morderstwami. Nazywajmy rzeczy po imieniu, nie bójmy się tego, bo chodzi tu o nasze zdrowie i życie. Czy któreś „wolne media” o tym się zająknęły? Nie, szukają tylko taniej sensacji, bo nie leży w ich interesie pokazanie ogromu skali zniszczenia. Tym samym idą na rękę Rządowi, który pozostaje bezkarny, choć powinien odpowiadać przed sądem ludowym. Taka ocena nie powinna być uznawana za szokującą czy kontrowersyjną, tylko powinna być powszechna w opinii społecznej. Taka jest skala zjawiska, że już chyba każdy z nas zna kogoś zmarłego na chorobę koronawirusową CoViD-19 albo przynajmniej z powikłaniami. Wielu z tych zgonów można by było uniknąć, gdyby nie błędy i zaniedbania Rządu.
W zasadzie każdy rząd od 1989 roku należy rozliczyć i ukarać. Każdy z nich przyczynił się do szkód państwa polskiego, łamał ustawę zasadniczą, pogrążał kraj gospodarczo, zwiększał ubóstwo i nierówności społeczne, narażał obywateli na coraz to nowe niebezpieczeństwa. Każdy też zaniedbywał służbę zdrowia i każdy przyczynił się do obecnych okoliczności.
Czytaj również: Konstytucja w III RP łamana nie tylko przez PiS
Jednak dopiero pod obecnymi władzami możemy mówić wręcz o planowym mordowaniu. Zmarło najwięcej osób od 1945 roku. Polska dochodzi do czołowych miejsc na liście krajów z największą liczbą zgonów przez koronawirusa. Do tego dochodzą zgony z innych przyczyn, spowodowane ograniczeniem dostępności służby zdrowia dla szeregu innych chorób. Po roku Rząd nie zadbał o zwiększenie nakładów na służbę zdrowia, nie zmobilizował wojska, wciąż są trudności z zaopatrzeniem ludności w porządne środki ochrony osobistej, nie egzekwowane są nawet podstawowe obostrzenia. Na szczepionkę czeka się długimi miesiącami, nie zadbano o rodzime wytwórstwo. Karetki stoją w kolejkach pod szpitalami. Szpitalom już oficjalnie w pismach zaleca się ograniczanie zużycia tlenu. Zdarzają się przypadki pozostawienia kogoś bez pomocy, bo nie było wolnej karetki, mimo że władze mają obowiązek zapewniać dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej. Wywiady epidemiologiczne są robione po łebkach. Są przypadki śmierci wprost spowodowanej przez Rząd, np. nauczycieli zmarłych po zarażeniu w miejscu roboczym. Władze w jednoznaczny sposób nie wywiązują się z obowiązku zwalczania chorób epidemicznych, który jest nakładany przez ustawę zasadniczą (konstytucję). Przy tej skali masowego, systemowo normalizowanego mordowania już pomniejsze znaczenie ma fakt, czy Rząd robi to świadomie i umyślnie czy może z własnej głupoty.
Gdyby takie okoliczności zaistniały w Polsce Ludowej, to funkcjonariusze historyczni dzisiaj pisaliby książki, jakie to były „mordercze władze”. Tymczasem 35 lat temu Polska była przygotowywana wręcz do III wojny światowej: z dużymi zapasami na wypadek okoliczności kryzysowych, z tysiącami szkół przygotowanych do pełnienia roli szpitali, z setkami autobusów mogących być szybko przerobionymi na sanitarki, ze stale zwiększającą się liczbą pracowników służby zdrowia i z porządnym systemem kształcenia kolejnych pracowników. Jeszcze 35 lat temu Ludowe Wojsko Polskie było cały czas szkolone na wypadek wszelkich sytuacji kryzysowych, nie wyłączając zagrożeń biologicznych. W szkołach na przysposobieniu obronnym każdy uczył się choćby zakładać maskę gazową.
Czytaj również: Przygotowanie Polski Ludowej do sytuacji kryzysowych
Polska w 1986 roku była w stanie skutecznie podać płyn Lugola wszystkim mieszkańcom w krótkim czasie. Wielką akcję rozpoczęto już ok. 13 godzin od postanowienia władz. Około 75% populacji dzieci w 11 województwach przyjęło jod stabilny w ciągu pierwszych 24 godzin akcji. W ciągu trzech dni płyn Lugola podano dla 18,5 mln osób, w tym ponad 95% dzieci i młodzieży. Akcję zakończono w ciągu niecałych 6 dni. Również w 1963 roku, podczas ostatniej epidemii ospy prawdziwej we Wrocławiu, Polska potrafiła otoczyć Wrocław kordonem milicji i wojska. Szczepionki sprowadzano skąd tylko się dało i w ciągu miesiąca zaszczepiono 98% mieszkańców Wrocławia. Łącznie w skali całego kraju w krótkim czasie zaszczepiono ok. 8 mln ludzi, z czego 2,5 mln na Dolnym Śląsku. Władze Wrocławia poradziły sobie z epidemią łącznie w cztery miesiące, z których rzeczywiste działania prowadzono tylko przez dwa. Światowa Organizacja Zdrowia przewidywała, że epidemia potrwa dwa lata i w jej wyniku zachoruje do 2 tysięcy osób, a umrze 200. Zachorowało 99 osób (najwięcej wśród służby zdrowia), z których 7 zmarło, w tym cztery to polegli lekarze i pielęgniarki. W izolatoriach umieszczono 989 osób na 2500 przygotowanych miejsc.
Czytaj również: Ostatnia epidemia ospy prawdziwej w Polsce
Nie jesteśmy najbiedniejszym, najgłupszym i najgorzej zorganizowanym narodem świata. A przynajmniej nie musimy nim być, co pokazują nasze wcześniejsze doświadczenia z lat 1963 i 1986. Pokazują to też doświadczenia w walce z epidemią koronawirusa krajów niekapitalistycznych: Kuba, Chiny, Wietnam, Kerala w Indiach. Swoim sposobem, acz skutecznie, zrobiła to Korea Północna. Także w niektórych krajach kapitalistycznych, które podjęły odpowiednie czynności, epidemia jest pod kontrolą: Korea Południowa, Tajwan, Nowa Zelandia, Australia.
W Polsce przeszliśmy do codzienności z epidemią i codzienną „dawką” zgonów liczonych w setkach. A przecież mamy do czynienia z systemowymi i planowymi morderstwami. Nazywajmy rzeczy po imieniu, nie bójmy się tego, bo chodzi tu o nasze zdrowie i życie. Czy któreś „wolne media” o tym się zająknęły? Nie, szukają tylko taniej sensacji, bo nie leży w ich interesie pokazanie ogromu skali zniszczenia. Tym samym idą na rękę Rządowi, który pozostaje bezkarny, choć powinien odpowiadać przed sądem ludowym. Taka ocena nie powinna być uznawana za szokującą czy kontrowersyjną, tylko powinna być powszechna w opinii społecznej. Taka jest skala zjawiska, że już chyba każdy z nas zna kogoś zmarłego na chorobę koronawirusową CoViD-19 albo przynajmniej z powikłaniami. Wielu z tych zgonów można by było uniknąć, gdyby nie błędy i zaniedbania Rządu.